Jessica Andrade w pojedynku z Joanną Jędrzejczyk zaprezentowała się znakomicie. Mocno wierzyła w swoją wygraną i nacierała jak rozwścieczony byk. Daremnie. Joasia była za mocna. Po walce na UFC 211 Brazylijka zdradziła w rozmowie ze Sport.pl, jak chciała wygrać i co się nie udało.

Andrade po walce z Polką dostała od 21 tysięcy osób gromkie brawa. Nic dziwnego. Ciągle wywierała na Jędrzejczyk presję, wyprowadzała mocne i celne ciosy, gdy nadziewała się na bolesne kontry i tak nie dawała za wygraną. Mozolnie i uparcie próbowała obalać mistrzynię kategorii słomkowej. Na całe 25 minut walki udało jej się to może kilka razy. Po walce powiedziała:

Plan był taki by sprowadzić ją do parteru. Jak wszyscy widzieli było to za trudne.

Brazylijka szczególne pretensje miała do siebie za początek starcia:

Pierwszą rundę zaczęłam ze zbyt dużym respektem dla Asi. Przed ostatnią mój trener powiedział bym zdecydowanie poszła do przodu. Gdybym zrobiła tak wcześniej rezultat mógłby być inny.

analizowała i przyznała otwarcie, że Polka, z którą zna się zresztą bardzo dobrze, zasłużenie obroniła pas:

Ona była lepsza. Ja będę jednak mocniej trenować i wrócę silniejsza.

Andrade zdradziła także, czemu wpadła na pomysł, aby oświadczyć się swojej dziewczynie po walce, podczas pierwszego wywiadu, jeszcze w oktagonie:

Moja dziewczyna jest dla mnie specjalną osobą. Najpiękniej było się zaręczyć w obecności całego świata, dlatego tak zrobiłam.

 

źródło: Sport.pl