Miał być cyrk i był cyrk. Dwóch nowych mistrzów, kilka kontrowersji, występ „Popka” i tysiące rozżalonych klientów, którzy zapłacili, a nie widzieli gali. To i wiele innych w naszych plusach i minusach po KSW 37.

 

plus

Mariusz Pudzianowski – zrobił to co musiał. Bez większego wysiłku, nie dał zrobić sobie krzywdy, pokazał kto jest prawdziwym sportowcem, zawodnikiem MMA. Plus za to, że pokazał także, iż w MMA nie można wygrywać przychodząc z ulicy.

Borys Mańkowski – walec. Przejechał Maguire w każdej z płaszczyzn. Obijał w stójce, obalał, uderzał z góry. Borysowi wychodziło absolutnie wszystko. Był głodny walki, nie było mowy o żadnej rdzy. Dominacja przez każdą sekundę walki, przepaść.

Marcin Wrzosek – świetny, świetny występ Polskiego Zombie. Pierwsza niezwykle techniczna runda nie była na jego korzyść, jednak obaj zrobili to co zapowiadali – była wojna! Wrzosek w drugiej rundzie trafił i obijał niezwykle mocno z góry „Kornika” powodując straszne rozcięcie i zamknięcie oka. Nie można rozpatrywać tego jako niespodzianki. Mamy nowego mistrza!

Mansour Barnaui – kapitalna praca łokciami Francuza. Barnaui od początku walki dominował. Gigantyczna przewaga warunków fizycznych była nie do przejścia dla Chlewickiego. Oczywiście „Saszka” odgryzał się krótkimi sierpami, jednak Barnaui nie pozostawał mu dłużny. Przerwanie walki było bardzo zasadne.

Marcin Wójcik – nokautuje, poddaje, robi przeciąg! Marcin Wójcik notuje trzecią imponującą wygraną w KSW, odklepując Marcina Łazarza. Pojedynek mocno rozpoczął Łazarz, jednak chłodna głowa Wójcika wzięła górę. Błyskawiczna decyzja o zapięciu gilotyny i po walce. Kolejna już wielka wiktoria Polaka.

Denilson de Oliveira – w moim mniemaniu wygrał to starcie. Zaledwie miesiąc po wygranej walce o pas z Marianem Ziółkowskim podjął rękawice i zastąpił Łukasza Rajewskiego. To, że będzie silniejszy nie było niespodzianką, jednak lepsza kondycja to już zaskoczenie. Brazylijczyk zaprezentował się bardzo dobrze kontrowersyjnie przegrywając z Filipem Wolańskim.

David Zawada – imponujący występ! Zawada to przede wszystkim striker, który w tej walce pokazał, że walka na chwyty nie jest mu obca. Radomski nie zagroził ani przez chwilę „Sagatowi”, który brutalnie wykorzystał lukę jaką  zostawił Polak. Jest to pierwsza wygrana Zawady w KSW.

Roman Szymański – siła spokoju, doświadczenie. Przegrał pierwszą rundę, w drugiej zaliczył knockdown. Mimo to potrafił się podnieść w trzeciej rundzie, zdominować zmęczonego już Romanowskiego i poddać go na dwie sekundy przed końcem walki. Niezwykle cenne zwycięstwo byłego mistrza FEN -u. Bardzo udany początek gali.

 

minus

KSWTV – Popek – nic to, Bedorf- nic to. To one, serwery telewizji KSW, były prawdziwym cyrkiem. Problemy techniczne dotknęły wszystkich, którzy ową usługę wykupili. Brak transmisji z połowy gali był dzisiaj największym utrapieniem. Nie pierwszy raz. KSW powinno zatrudnić ludzi którzy „piracą” streaming, tam zawsze jest to niezawodne i bezproblemowe.

Karol Bedorf – dostał naprawdę słabego rywala, powinien zrobić to, co Borys. Tymczasem Polski Bruce Lee walczył niczym Anderson Silva, bez gardy, jednak z tą różnicą, że większość ciosów zbierał na szczękę, kondycji miał tyle co Pudzian po dwóch rundach. Nie pamiętam tak słabego występu Bedorfa, nigdy. Samozachwyt nad swoją stójką wziął górę. Wiadomo że Brazylijczyk to Power Puncher, wiadomo jak walczy się z zawodnikami tego typu. Bedorf został strasznie skarcony.

Popek – wytrzymał dłużej niż Najman. Tyle dobrego. A co złego? Nie zagroził ani razu Pudzianowi, mało atakował, czekał na kontrę (?) przyjmując ciosy na gardę i przewracając się, nie pod siłą uderzeń, a presją. Tak jak się spodziewaliśmy, Popek zarobił (lub też nie) kasę dla KSW i tyle. Nic więcej nie da się „urodzić” z tego występu.

John Maguire – jego największy sukces to dotrwanie do końca walki. W walce był manekinem treningowym. Obijany, obalany, Borys robił z nim, co chciał. Anglik przeszedł obok walki, kompletnie nie podjął rękawic, nie było mowy o jakiejkolwiek rywalizacji.

Robert Radomski – słaby występ Radomskiego, który wziął walkę w ostatnim momencie. Przebieg walki jednak był sporym rozczarowaniem – Robert przegrywał w każdej z płaszczyzn. Parter, który miał być jego kluczem do sukcesu, okazał się zgubny. Kolejny występ w KSW stoi pod znakiem zapytania.