Marcin Różalski: Liczyłem na trochę inne zachowanie KSW, oczekiwałem szacunku

źródło: sport.pl

Jak doskonale wiecie z naszego wywiadu przeprowadzonego podczas targów FIWE z Marcinem Rózalskim, mistrz kategorii ciężkiej jest bez kontraktu z największą federacją w Polsce i pozostaje wolnym agentem. W wywiadzie dla naszego partnera, sport.pl popularny „Różal” zdradził kulisy zwakowania pasa a także jak podeszło do tego KSW.

O kilka rzeczy sportowych też spytam. Co dalej z Różalem w sportach walki, czy konkretnie w federacji KSW?

– Ja jestem najemnikiem, zawsze nim byłem. Teraz jestem najemnikiem bez pracy. Nie mam umowy z nikim. Tak to wyszło po ostatniej gali KSW na Stadionie Narodowym. Jeżeli będzie dobra oferta, tj. taka która doceni moją pracę, moje umiejętności to będę walczył.

Dobra sportowo, czy finansowo?

– Przede wszystkim sportowo, za która pójdą pieniądze. Nie odwrotnie.

Bo słyszałem, że niezłych finansowo ofert, np. rewanżu z Mariuszem Pudzianowskim nie chciałeś?

– Nie biorę tego pod uwagę. Jeśli już miałoby dojść do takiej sytuacji, to za kwotę, która będzie adekwatna do tego jak mnie potraktowano wcześniej.

To oznacza kres współpracy mistrza wagi ciężkiej z KSW?

– Byłem u imperatorów KSW, powiedziałem, że mam coś co należy do nich i oddałem pas.

Co powiedzieli?

– Dziękuję.

Brzmi słabo…

– Bo wyglądało słabo, liczyłem na trochę inne zachowanie. Wpływu na czyjeś postępowanie jednak nie mam. Nie zarzekam się, że nie zawalczę dla KSW, ale nie będę się do nich na siłę pchał. Oczekiwałem tylko szacunku. Ja nie walczę dla pieniędzy, ale walczę za pieniądze. Bo za kasę którą ktoś mi chce dać, ja dam mu swoje umiejętności, poświęcenie i pracę. To za to chcę pieniądze. Jakbym był do walki nieprzygotowany, a ktoś chciałby mi dać nawet milion, to na to nie pójdę. Mam zasady, jestem czegoś nauczony i mam nadzieję, że do końca życia nigdy się nie sk***ię.

Nie chciałeś czasem tego pasa KSW oddać na jakąś akcję charytatywną?

– Chciałem, ale nie było mi dane.

Bo?

– O ludziach i pomocy już żeśmy chyba rozmawiali…

Całość możecie przeczytać na łamach sport.pl