Gala KSW 31, która miała miejsce w minioną w sobotę na sopockiej Ergo Arenie, z pewnością przejdzie do historii, a przyczyniło się do tego przede wszystkim spektakularne starcie Michała Materli z Tomaszem Drwalem w walce wieczoru. Lecz jak wyglądała ta gala okiem kibica? Co należy pochwalić, a co jest do poprawki? Czy warto było kupić bilet i być osobiście na tej gali? Jak wypada porównanie gali KSW 31 oraz gali UFC Fight Night 64, która odbyła się miesiąc wcześniej w Krakowie? Na te pytania postaram się odpowiedzieć.

Pierwszym punktem imprezy była Strefa Fana przed galą KSW31 połączona z akcją Krwawy Sport gdzie można było oddać krew i zostać dawcą. Już od samego początku trwania Strefy, organizowane były konkursy i wyzwania, w których zgromadzeni ludzie mogli się wykazać i wygrać gadżety od federacji KSW. Gośćmi specjalnymi byli tam Mamed Khalidov oraz Borys Mańkowski, fani mogli zrobić zdjęcia z tymi zawodnikami , a także wziąć udział w przygotowanych przez nich konkurencjach. Całość miała miejsce pod namiotem, a więc przelotny deszcz nie był przeszkodą dla dobrze bawiących się fanów. Na dwie godziny przed rozpoczęciem gali, do Strefy Fana zaczęli zjeżdżać się zawodnicy występujący na gali – każdy powiedział kilka słów od siebie, a następnie miał chwilę na zrobienie pamiątkowych zdjęć z kibicami. Bohaterowie walki wieczoru nie zostali jednak zbyt długo. Zabrakło również Karola Bedorfa, który pomimo 4 zapowiedzi, nie pojawił się. Strefę Fana uważam za bardzo trafiony pomysł, może to służyć pewnemu wdrożeniu się w klimat gali, spędzenie miło czasu przed show, które czekało nas na hali.

Pierwsze wejście na sopocką halę zawsze robi wrażenie. Ergo Arena jest miejscem idealnym na organizowanie tego typu imprez. Świetna praca oświetlenia, bardzo dobre nagłośnienie i rozchodzenie się dźwięku. Z momentem rozpoczęcia pierwszej walki w karcie wstępnej, więcej niż pół hali było już wypełnione. Publiczność jednak prawie wcale nie reagowała podczas dwóch pierwszych walk.

Oficjalne otwarcie gali KSW 31 było czymś naprawdę dobrym, jednak moim zdaniem, otwarcia z KSW 19 nie przebiło. Mogliśmy usłyszeć fragment utworu „Mój jest ten kawałek podłogi” od Mr.Zoob – może się to odnosić do tego, jak wielką rolę KSW spełnia w Polsce. Specjalna scena (której przy okazji zeszłorocznej gali , KSW 27, nie było) oraz zapowiedź zawodników stojących na najwyższym sektorze wyglądała bardzo dobrze. Jedyny szkopuł do którego mogę się tutaj przyczepić jest taki, że podczas niektórych zapowiedzi przez Waldemara Kastę, był on po prostu zagłuszany przez muzykę.

Były rzeczy miłe, teraz trochę narzekania. Co mi się najbardziej nie podobało tego dnia na hali? To co się działo na trybunach. Jadąc na galę byłem nastawiony na to, że napotkam wielu kibiców słabo znających się na tym sporcie, jednak moją uwagę zwróciło coś innego. Cebulandia – tak bym to nazwał. Część osób siedzących na hali, jeszcze przed rozpoczęciem pierwszych walk, była już pijana. Idziesz na halę oglądać to co się tam dzieje, czy się upić? Nie wspomnę już o jednym z panów siedzących rząd niżej, który zasnął na trzeciej walce karty głównej. Doping? Dopingu zero! W każdej walce były jakieś delikatne skandowania nazwiska zawodników, jednak do czasu walki Mariusza Pudzianowskiego, ani razu nie było momentu, gdzie hala by się zjednoczyła i wspólnie wspierała danego zawodnika. Przy wejściu żadnego zawodnika nie było mocnych oklasków – jedynie po skończonej walce. Jak już wspominałem, tylko Pudzian po swojej wygranej dostał owacje na stojąco, bohaterowie walki wieczoru – Drwal i Materla, po swoim starciu również otrzymali gromkie oklaski. Apogeum głupiego zachowania kibiców miało miejsce podczas walki o pas kategorii półciężkiej, między Goranem Reljiciem a Atillą Veghiem. Walka nie była emocjonująca, fani zamiast zacząć buczeć, mówili sobie pod nosami ale nudna walka. Pojawiły się gwizdy – jeden, jedyny raz podczas tej sobotniej gali – jednak buczenia nie było wcale. Ale do czego zmierzam, pisząc apogeum? Do głupich okrzyków ludzi. Nietrzeźwym fanom włączył się humorek, słyszeć się dało najróżniejsze okrzyki typu „naj*eb mu”, „zapier*ol go” oraz inne, podobne. Było to po prostu nie na miejscu. Czasami pojawiły się jakieś śmieszniejsze zdania jak na przykład „uderz go w szczepionkę”, co rozbawiło część publiczności. Takie coś zaakceptuję, jednak typowego buractwa nie jestem w stanie. Tym co zapadło mi dodatkowo w pamięci, były dziwne spojrzenia niektórych osób, gdy zacząłem dopingować zawodników mniej popularnych w KSW, takich jak Szymuszowski czy Drwal.

Patrząc na galę UFC w Krakowie, doping nie ma porównania. Tam na każdej walce zawodnicy otrzymywali wielkie brawa kilkukrotnie, cała hala dopingowała walczących w danym momencie. Aż można było czuć te ciarki na plecach. Będąc na obydwóch galach łatwo można było rozróżnić środowisko kibicowskie, które zjechało się na galę. Jeżeli jestem już przy porównaniu z UFC – między tymi dwiema organizacjami widać też spore różnice – KSW nastawione na pewnego rodzaju show, światełka, długie wychodzenie. UFC natomiast nie skupiało się na wejściach zawodników, a raczej swoją magię kryło w walkach w oktagonie. Nie mam tu na myśli, że wszystko ma wyglądać tak jak UFC. Cieszę się, że KSW obrało swój styl i się go trzyma, bo tak właśnie promują oni swoją własną markę.

Z innych plusów chciałem zaliczyć także: fajne piosenki na wyjścia zawodników, pracę sędziów ringowych (nie wiem tylko jak zaliczyć przerwanie walki wieczoru na 4 sekundy przed końcem, jeżeli wcześniej się trzymało ją ponad minutę w te samej pozycji), ciekawe pojedynki, dobra gra świateł, świetna walka wieczoru!

Moje minusy dla tej gali: momentami zagłuszanie Waldemara Kasty przez muzykę, nieco nudna walka o pas kategorii półciężkiej, postawa Karola Bedorfa (tlen na jedną rundę), niektóre decyzje sędziów punktowych, nieco słaba praca kamer przy wejściach zawodników – były momenty, gdy na telebimach nie było nic widać.

Gala nie była idealna, jednak otrzymuje miano dobrej. Motyw otwarcia też bardzo ciekawy i ląduje na moim prywatnym podium, zaraz za wspominanym wcześniej KSW 19. Jeżeli miałbym przyznawać bonusy, to bonusy za występ wieczoru powędrowałyby do Pudziana i Maćkowiaka, natomiast walka wieczoru to bez wątpienia Tomasz Drwal vs Michał Materla. Teraz nasuwa się pytanie – czy dojdzie w końcu do walki Khalidov – Materla? Być może dowiemy się za jakiś czas…

 

Szymon Łabacki

Grafika: KSW – Konfrontacja Sztuk Walki