Już 12 sierpnia w Koszalinie odbędzie się gala Fight Exclusive Night 18: Summer Edition. FEN zdradził również, kiedy można spodziewać się kolejnej edycji. 14 października w Hali Orbita we Wrocławiu federacja zagości już po raz trzeci. – Sportowo oba wydarzenia będą stały na naprawdę wysokim poziomie. We Wrocławiu odbędzie się freak fight – zapewnia Paweł Jóźwiak, prezes federacji.

Jakub Borowicz: Do gali Fight Exclusive Night 18 zostało raptem kilkanaście dni. Czy wszystko jest już dopięte na ostatni guzik?
Paweł Jóźwiak: Została kosmetyka, tak zwane detale. Dużo pracy przed nami, ale to praca przyjemna, którą widać. Promocja, plakaty, rozmowy z zawodnikami, za chwilę już część medialna, bo mamy zaplanowane tydzień przed galą zrobienia studio na miejscu, w Koszalinie, by zareklamować nasze wydarzenie. By ludzie, którzy spędzają czas nad polskim morzem mieli możliwość „dotknięcia” nas i zobaczenia, o co w tym wszystkim chodzi.

Summer Edition to chyba trudniejsza do zorganizowania gala niż na przykład w marcu czy październiku, prawda?
Czy trudniejsza? Inna, bo w wakacje ludzie odpoczywają i nie każdy ma wpisane w kalendarz sportowe wydarzenie. Dużo naszych gości w Koszalinie to będą turyści, ale temu też służą te gale. Otwieramy się na nowych odbiorców, chcemy umilić im czas na wakacjach. Po leżeniu na plaży zapraszamy wszystkich na galę MMA i kickboxingu z udziałem czołowych zawodników w naszym kraju, a po jej skończeniu można wrócić już do swoich „obowiązków”, czyli spędzania czasu z rodziną i przyjaciółmi.

Bilety na galę jeszcze są?
Są, ale szybko się rozchodzą. Wakacyjne gale mają to do siebie, że nie od razu wszyscy kupują bilety, bo nie wiedzą, co będą robili w połowie sierpnia. Jaka będzie pogoda itp. Ale ostatnie tygodnie przed pierwszym gongiem są bardzo intensywne – bilety się rozchodzą.

Koszalin jest dobrze usytuowany, jeżeli chodzi o galę zorganizowaną w połowie sierpnia. Warto dodać, że poza morzem jest jeszcze wielu zawodników z tamtych regionów, którzy na FEN 18 wystąpią.
Dokładnie, taki był plan od samego początku. Zawodnicy, którzy wystąpią na FEN 18, w wielu przypadkach trenują na co dzień blisko Koszalina. Czterech wojowników reprezentuje Berserkers Team Szczecin, jest kilku chłopaków z Trójmiasta i okolic. Oni mają swoich kibiców, ci jeżdżą na ich walki i naprawdę tworzą znakomitą atmosferę. Poza fanami-koneserami będzie też sporo osób, które do Koszalina przyjadą kibicować swoim bohaterom.

Sportowo również zapowiada się interesujące wydarzenie – kilka powrotów, Rosjanin, dwóch Ukraińców na karcie walk, starć polsko-polskich.
Dokładnie, każdy powinien sobie coś wybrać. Kilka osób na pewno będzie chciało udowodnić, że potrafi doskonale walczyć i zmazać plamę po ostatnich niepowodzeniach. Taki Marcin Naruszczka na przykład pali się do wyjścia do klatki już dziś. Jest mega zmotywowany, trenuje na maksa każdego dnia i odlicza czas do pierwszego gongu. Bartłomiej Kopera nie przegrał przez trzy lata, a ostatnio wyszedł z klatki pokonany – lepszy okazał się Daguir Imavov, czyli rywal Kamila Łebkowskiego w Koszalinie. Jest sporo podtekstów, tak zwanych smaczków, ale o to w tym wszystkim chodzi. Jest starcie w wadze ciężkiej, w którym zmierzą się Mateusz Łazowski i Marcin Siano – też, radzę nie mrugać, bo tam od pierwszej sekundy będą wielkie grzmoty.

Brakuje tylko rywala dla Mateusza Rębeckiego.
Spokojnie, w ciągu kilku najbliższych dni ogłosimy jego nazwisko. Mateusza uspokajam – jego przeciwnik wie o pojedynku od dawna, trenuje, przygotowuje się, jest zdrowy i czeka na walkę.

Sporty walki to w wielu przypadkach również kontuzje. Macie „rezerwowych”, gdyby ktoś wypadł tuż przed pojedynkiem?
Dla każdego zawodnika mamy następcę, który czeka na swoją szansę. Jesteśmy profesjonalni i doświadczeni. Trzeba mieć alternatywę na wypadek kontuzji – to nieodłączny element tego sportu.

Kamil Łebkowski walczy po raz trzeci z rzędu podczas gali FEN. To nie za dużo?
Nie, dlaczego? On sam pali się do pojedynku. Jestem z nim w dobrej relacji, dzwonimy do siebie, pytam go, czy nie jest przemęczony. On kocha ten sport. Zawsze przed walką mówi, że po pojedynku musi odpocząć, a gdy już kilka dni faktycznie poleży na kanapie, to dzwoni do mnie i pyta, czy da radę go uwzględnić w planach na kolejną galę. „Bomba” to wojownik z krwi i kości, czeka go trudny, mocny rywal, który na pewno zagwarantuje znakomite widowisko.

Nie brakuje wam freak fightu?
Wiedziałem, że zadasz to pytanie. Mnie nie brakuje, ale już pojawiła się informacja na naszej stronie, że podczas kolejnej gali, która odbędzie się 14 października we Wrocławiu, na FEN pojawi się tak zwany freak fight. W Koszalinie jeszcze nie, ale już podczas kolejnej gali, tak.

Jeszcze kilkanaście dni do FEN 18, a już wiemy, gdzie odbędzie się kolejna edycja. Szybko działacie.
Nie zwalniamy nawet na chwilę. Tak już musi być – organizujemy gale pięć razy w roku i musimy szybciej informować swoich kibiców o planach działania federacji. Znowu pokażemy się we Wrocławiu. To dobre dla nas miejsce.

Będą walki mistrzowskie, obrony i freak fight – taka informacja pojawiła się na oficjalnej stronie federacji.
I tak też będzie to wyglądało we Wrocławiu. Krok po kroku będziemy informować kibiców o konkretach w sprawie FEN 19, ale muszą uzbroić się w cierpliwość. Póki co pracujemy nad projektem Summer Edition i dzień po gali zabieramy się do dopinania szczegółów kolejnej edycji.

To będzie sportowo gala stojąca na dobrym poziomie?
I jedna, i druga sportowo będzie bardzo dobra. W Koszalinie debiutujemy, ale naprawdę jestem w dobrej myśli, że wszystko pójdzie zgodnie z naszymi planami. We Wrocławiu mamy już swoją markę, to duże miasto, które kocha sporty walki. Specyfika miejsca jest nieco inna, ale poziom sportowy w każdym z tych miejsc będzie wysoki – to mogę zapewnić.

Tydzień później odbędzie się gala KSW w Dublinie i informacja o tym wyszła na jaw tego samego dnia.
Na to nie mamy wpływu. KSW robi znakomitą robotę i życzę im powodzenia.

 

źródło: polsatsport.pl