Rafał Petertil o walkach z Marcinem Różalskim i o tym, jak został ochroniarzem Krzysztofa Ibisza

źródło: tuwroclaw.pl

Rafał Petertil, legenda wrocławskich sportów walki, a obecnie trener w klubie Gym-Fight, prowadzący między innymi gwiazdę Ladies Fight Night, Patrycję Krawczyk i walczącą głównie amatorsko, ale znaną na całym świecie Paulinę Bieć, został gościem kolejnego odcinka „Drugiej strony medalu”.

„Druga strona medalu” to cykl wywiadów przeprowadzanych przez znanego komentatora sportowego z Wrocławia, Andrzeja Gliniaka. Kibicom MMA i K1 Andrzej znany jest przede wszystkim dzięki roli konferansjera na galach FEN, ale dla znakomitej większości fanów sportu to przede wszystkim „głos Śląska Wrocław”.

Całkiem niedawno, w lipcu, przedstawialiśmy Wam wywiad Andrzeja Gliniaka z Grzegorzem Szulakowskim. Dziś jego gościem jest trener Rafał Petertil. Największą rozpoznawalność przyniosły mu zwycięstwa na pierwszych w Polsce galach kickbokserskich. Tak trener wspomina swoje sukcesy w ringu:

To było wielkie święto dla kibiców sportów walki w całej Polsce. Do tej pory ta dyscyplina była w naszym kraju bardzo egzotyczna. Rywalizację fighterów można było oglądać jedynie w Eurosporcie. Ja sam uczyłem się technik z kaset szkoleniowych Ernesto Hoosta. Tymczasem we Wrocławiu zorganizowano pierwszą w Polsce imprezę na zasadach K-1: „Poland Grand Prix”. Pierwszy raz walczono bez ochraniaczy. Hala Orbita pękała w szwach. Na ringu ośmiu wojowników reprezentujących odmienne sztuki walki. Kickboxing, muay-thai, boks czy karate. Nie było też podziału na kategorie wagowe, a różnice między zawodnikami wynosiły nawet 30 kilogramów. Ja ważyłem około osiemdziesięciu. Byłem jedynym wrocławianinem w tej stawce. W turnieju obowiązywał system pucharowy. Zwycięzca walki awansował do kolejnej rundy. W moim narożniku stał Tomek Skrzypek. Nie trenował mnie na co dzień, ale zawsze sekundował mi w najważniejszych walkach. To był nasz rytuał. Czułem się pewnie w jego obecności.

W pierwszym pojedynku pokonałem przed czasem Igora Kołacina. W walce o finał moim rywalem był Marcin Różalski, cięższy ode mnie o blisko 30 kilogramów. Po wyczerpującym starciu wygrałem na punkty. Byłem bardzo szczęśliwy. Już i tak sprawiłem wielką niespodziankę a jeszcze  za kilkadziesiąt minut czekał mnie finał. Rywalem Łukasz Jarosz, którego uważam za jednego z najlepszych polskich kickbokserów w historii. Byłem bardzo zmęczony, a do tego potwornie bolała mnie noga. Zaczęła się walka z czasem. Zostałem podłączony do kroplówki i wziąłem środki przeciwbólowe. Bardzo chciałem wygrać ale organizm odmówił posłuszeństwa. Natury nie da się oszukać. Noga cały czas była usztywniona. Przegrałem przez techniczny nokaut. Czułem się jednak moralnym zwycięzca, a dla wrocławskich kibiców byłem bohaterem.

Trener Petertil opowiada także, jak jego sparingi z Przemysławem Saletą zrobiły wrażenie na Krzysztofie Ibiszu, który nawet zdecydował się zatrudnić go w roli prywatnego ochroniarza:

Krzyśka poznałem podczas jednej z imprez. Poprosił mnie, żebym został jego bodyguardem podczas gali boksu w Hali Stulecia. Chciał odpocząć od fanów i pobawić się na spokojnie z przyjaciółmi. Z zadania wywiązałem się chyba nad wyraz dobrze, bo kibice praktycznie nie nagabywali Ibisza. Albo więc bali się spotkania ze mną albo po prostu znany prezenter stracił na popularności (śmiech).

Jak Rafał Petertil zaprezentował się w starciu z Przemysławem Saletą, w jakich okolicznościach dał się aresztować Agnieszce Dygant oraz czego boi się tak naprawdę wrocławska legenda kickboxingu dowiecie się z WYWIADU zamieszczonego na portalu tuwroclaw.com.