To była dobra gala. Świetny pojedynek mistrzowski ze zwrotami akcji, kapitalna dyspozycja Mickiego Galla a także widowiskowa gilotyna Jessici Andrade. Kto najbardziej zaskoczył a kto zawiódł w Cleveland? Oto nasze plusy i minusy.

 

plus

 

Stiepe Miocić – wielka obaj zaczęli spokojnie, jednak to Miocić pierwszy siadł tyłkiem na matę. Overeem jednak poszedł po gilotynę zamiast wchodzić ciosami. Być może to go zgubiło. Miocić potrafił się wykaraskać z parteru i wstać do stójki. Wtedy zaczął trafiać Overeema który wyraźnie uciekał od wymian i liczył na pojedyncze ciosy. Po przechwyceniu któregoś z kopnięć Miocić udowodnił ze jest przyzwoitym zapaśnikiem i złapał „Reema” w parter. To właśnie ta akcja otworzyła mu szansę na obronę pasa. Mistrzowskie g&p Miocica zmusił sędziego do przerwania tego pojedynku. Król jest jeden i wygodnie rozsiadł się na tronie.

Mickey Gall – jak pitbull w kurę. Gall od początku ruszył ostro i po kilku sekundach już leżał na Punku. Nie było zaskoczenia, nie było przypadku, w tej grze był tylko jeden gracz i jeden statysta. Gall zachodził za plecy, próbował poddań a także bezkarnie obijał debiutanta by w końcu skutecznie poddać. Starcie z plastikowym Sagem może być hitowe.

Jimmie Rivera – potrafił narzucić swój styl, dużo trafiał i prowadził pojedynek na swoich zasadach. Skazywany na porazkę Rivera zaskoczył absolutnie wszystkich wygrywając w sposób niepodważalny z Uriahem Faberem. Największe zwycięstwo w karierze Rivery które z pewnością włączy go w wyścig o pas.

Jessica Andrade – od początku do końca totalna dominacja. Brazylijka zaczęła niezwykle agresywnie spychając „JoJo” pod klatkę by ją sprowadzić do parteru. Gdy plan jej sie powiódł sukcesywnie obijała Szkotkę zmieniając przy tym pozycje. Gdy wydawało się że Calderwood wstanie do stójki Andrade zapięła ciasną gilotynę która musiała zostać odklepana. Wielki występ Jessici Andrade!

 

minus

Walka Werdum vs. Browne – najlepszy moment tej walki to gong w trzeciej rundzie kończący pojedynek. Zarówno Werdum jak i Browne nie porwali. Walka toczona była głównie  w stójce, gdzie Brazylijczyk próbował rożnych dziwnych akcji, brudnych zagrywek. Browne poziomem dopasował się, gdyż również w tej walce nie pokazał zupełnie nic. Dużo chaosu w walce i na końcu niepotrzebna awantura przy werdykcie.

„JoJo” Calderwood – dała się całkowicie stłamsić i wpaść w grę Andrade. Mimo iż będąc na plecach przyzwoicie się kręciła to dała się poddać, a przegrana to przegrana. Calderwood ma problem z poddaniami, po tym jak balachą poddała ją Moroz, teraz gilotyną robi to Andrade.

Uriah Faber – wyglądało jakby przeszedł obok walki, być może Faber zlekceważył Riverea być może jest od niego po prostu słabszy. Fakty są jednak takie że w każdej z rund dał się obijać, przyjął sporo niskich kopnięć oraz ciosów. Decyzja nie mogła być inna. Fatalny występ Fabera.

CM Punk – promocja wpakowana w materiały video skłaniała mnie ku myśli że może być to ściemą i nie jest aż tak źle. Niestety jest. Punk nie pokazał kompletnie niczego, próbował się bronić jednak nieuniknione musiało nadejść. Jeśli parter jest najmocniejszą stroną Punka to dobrze że nie był stójki. Ex – wrestler zapewne odwiedzi kilkukrotnie psychologa jako ofiara przemocy seksualnej. Gwałt to nie żarty.