Niesamowitych emocji dostarczył nam pojedynek który zakończył kartę wstępna gali UFC 211. Starcie byłego mistrza Eddiego Alvareza z Dustinem Poirierem zostało uznane za  nieodbyte. Wszystko za sprawą nielegalnego kolana w parterze jakiego dopuścił się Alvarez.

Walka rozpoczęła się spokojnie. W pierwszej rundzie lepszy i aktywniejszy był Poirier który częściej kopał. Druga runda to istne szaleństwo. Najpierw Poirier posłał na deski Alvareza który pokazał że ma niesamowicie mocną szczękę przyjmując kilkadziesiąt ciosów, by następnie oddać i zamroczyć Poiriera.

Podczas klinczu pod siatką i próby sprowadzenia Poiriera, Alvarez dwukrotnie wyprowadził kolano na głowe. Według nowych zasad trzy punkty podparcia nie bronią przed zadaniem ciosu. Pierwsze kolano zatem okazało się celne, kiedy Poirier osunął się na matę, zaś Alvarez zaatakował po raz kolejny kolanem- tym razem już nielegalnym.

Herb Dean po naradach z Markiem Ratnerem postanowił uznać pojedynek za nieodbyty. Warto wspomnieć o prosportowym zachowaniu obu panów. Nie było żalu, zaś obopólny szacunek.