W sobotnią noc, Jan Błachowicz wygrał przed czasem z Aleksandarem Rakicem. Serb kompletnie nie jest zadowolony z werdyktu – i trudno mu się dziwić – dlatego w przyszłości chciałby ponownie podzielić klatkę z „Cieszyńskim Księciem”.
Za nami UFC Vegas 54, podczas którego zdecydowanie nie brakowało emocji. W main evencie doszło do starcia na szczycie dywizji półciężkiej, pomiędzy powracającym po przegranej, Janem Błachowiczem (29-9) oraz Aleksandarem Rakicem (14-3). Finalnie to Polak zwyciężył przez techniczny nokaut, który był efektem kontuzji prawego kolana „Rocketa”, doznanej przez niego po nieco ponad minucie w trzeciej odsłonie.
W przestrzeni internetowej pojawił się pierwszy komentarz Rakica, dotyczący całej sprawy. Okazuje się, że uraz ten dokuczał mu już od jakiegoś czasu. Liczy, iż szybko uda mu się z nim uporać, a przedstawiciele organizacji oraz sam Błachowicz, umożliwią mu podejście do rewanżowej potyczki.
„Wielka bitwa miała miejsce dzisiejszej nocy w oktagonie, ale niestety nie skończyło się to tak, jak ja i Jan, czy fani by sobie tego życzyli. Dzisiaj ujawniła się ta sama, cholerna kontuzja, co trzy tygodnie temu na obozie. Czułem, że wygrałem obie rundy – pierwsza była bliska, ale druga należała do mnie. W trzecią też dobrze wszedłem, zanim ugięło mi się kolano. Wiedząc, że mam dobre cardio, miałem zacząć go rozbijać od trzeciej odsłony, ale jest jak jest. Gratuluję Janowi, życzę mu wszystkiego, co najlepsze. Zadbam teraz o tę kontuzję i wrócę taki, jakiego mnie jeszcze nie widzieliście. To niedokończona walka i mam nadzieję, że UFC da mi rewanż.”
Choć na ten moment nieznane są szczegóły, dotyczące kontuzji Rakica, w obrazie wyglądało to bardzo kiepsko. Zobaczymy więc, ile potrwa okres rekonwalescencji i jak po jego powrocie będzie prezentować się kwestia ułożenia w kategorii do 93 kilogramów. Jeśli chodzi zaś o pierwsze dwie rundy starcia z Błachowiczem, według sędziów punktowych były one bardzo wyrównane.
Źródło: Instagram/Aleksandar Rakic, UFC