Wygląda na to, że organizacja Fight Exclusive Night pracuje nad doprowadzeniem do konfrontacji pomiędzy Michałem Andryszakiem oraz Szymonem Bajorem. Co ciekawe – mogłoby do niej dojść już przy okazji najbliższego wydarzenia!
Michał Andryszak (23-10) nareszcie zadebiutował pod sztandarem FEN i choć na ostatnią chwilę zmienił mu się rywal, zdecydowanie nie zawiódł. W walce wieczoru gali z numerem 38 ostatecznie wyszedł do niego Evgeniy Holub (13-11), natomiast „Longer” absolutnie nie dał mu rozwinąć skrzydeł, w ekspresowym tempie ścinając go z nóg.
Zobacz także: FEN 38: Michał Andryszak szybko rozprawił się z Evgeniyem Holubem
Andryszak skomentował ten triumf w rozmowie z mediami tuż po zakończonym wydarzeniu. Pomimo, iż oczywiście cieszy się z triumfu, bardziej satysfakcjonowałaby go wygrana nad pierwotnie planowanym oponentem – doświadczonym Geronimo dos Santosem (44-23-1).
Byłbym bardziej zadowolony, gdybym wygrał z Geronimo dos Santosem, ale są czasy, jakie są. Musimy się do nich niestety dostosowywać. Cieszę się, że przygotowania nie poszły na marne. Walkę o pas miałem zagwarantowaną już wcześniej w FEN-ie, ale trochę życie prywatne pozmieniało te plany. Fajnie, że udało mi się wejść takim fajnym akcentem do organizacji.
Z racji tego, iż konfrontacja ta trwała niecałą minutę, Andryszak jest gotów, by wejść do klatki już za nieco ponad miesiąc! Podczas gali FEN 39 chętnie zmierzyłby się z Szymonem Bajorem (23-9), z którym w przeszłości już przecież był zestawiony, jednakże sama walka ostatecznie nie doszła do skutku.
Z Pawłem [Jóźwiakiem] byliśmy już po słowie, a on w euforii chyba zdradził już tajemnicę, że jeżeli Szymon Bajor będzie gotowy w marcu, to spotkamy się już na kolejnej gali. (…) Jeśli nie widziałbym swoich szans, to mógłbym się spakować, robić śmieszne zdjęcia i wrzucać do internetu. Zajmuję się sportem, więc widzę swoje szanse. Szanuję Szymona Bajora jako zawodnika, dlatego nie wziąłem walki w pierwotnym terminie, ponieważ nie byłbym w stanie się tak przygotować, jakbym sobie tego życzył.
Bajor po raz ostatni widziany był w akcji, w listopadzie minionego roku. Skrzyżował wtedy rękawice z wchodzącym na zastępstwo właśnie za Andryszaka, Bartoszem Szewczykiem (3-1) i wykorzystując swoje doświadczenie, zdominował i poddał przeciwnika przed końcem drugiej odsłony, sięgając tym samym po tymczasowe trofeum królewskiej kategorii.