Anthony Pettis na UFC Vegas 17 udanie powrócił do klatki, zwyciężając z Alexem Moronem. Pomimo dwóch wygranych z rzędu, były mistrz nie wie jak dalej będzie wyglądała jego kariera i czy pozostanie wierny amerykańskiemu gigantowi, a może raczej zmieni pracodawcę.
Anthony Pettis (24-10) występuje pod szyldem amerykańskiego giganta już od bardzo dawna, świecąc przy okazji wiele sukcesów, również tych najważniejszych. Na gali UFC 164 pokonał ówczesnego czempiona – Bensona Hendersona (28-10), jednocześnie zgarniając jego tytuł, który dzierżył do wydarzenia z numerem 185. Wówczas skonfrontował się z Brazylijczykiem, Rafaelem dos Anjosem (30-13) i finalnie musiał uznać jego wyższość, przegrywając na kartach sędziowskich.
Po tylu latach spędzonych w jednej organizacji, „Showtime” sam nie wie jak dalej potoczy się jego przygoda z wszechstylową walką wręcz. Na ten moment nie zadręcza się takimi pytaniami, bowiem skupia się na spędzeniu czasu z rodziną.
Nie wiem. Wydaje mi się, że przyjmowanie tej walki bez wcześniejszego przedłużenia kontraktu było dość ryzykowne. Przeważnie robiłem to mając przed sobą jeszcze dwa, czy trzy pojedynki. Teraz pomyślałem sobie, że jestem związany z nimi już od ponad 11 lat, a to naprawdę dużo czasu. Uwielbiam to miejsce. Dojrzewałem pod ich reflektorami. Stworzyli mnie. Póki co wracam do rodziny, by spędzić z nimi Święta i przywitać nowy rok, także zobaczymy co się wydarzy w 2021.
Zobacz także: Artur Ostaszewski podsumował KSW 57: Michał Kita jeszcze wróci do walki o pas [WYWIAD]
Źródło: MMAjunkie