Site icon InTheCage.pl

BABSKIM OKIEM #4: „Catfight” S. Northcutt vs. M. Gall, czyli kociaki się drapią…

BABSKIM OKIEM #4: „Catfight” S. Northcutt vs. M. Gall, czyli kociaki się drapią…

Brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki… A nie, przepraszam, nie dziewczynki, chociaż… Jak tak patrzę na tych dwóch ślicznych chłopców, to mam pytanie: czy ktoś mi może powiedzieć, gdzie są, do diabła, prawdziwi faceci?
To będzie krótka bajka o tym, że ewolucja zrobiła sobie z nas żarcik i chyba trzeba wszystko zaczynać od początku…

Ja chyba już jestem za stara na takie akcje… Za moich czasów, jak mężczyzna miał coś do wyjaśnienia z innym, to go zabierał na solówkę i oklepywał, ewentualnie sam był oklepywany, ale przynajmniej honorowo. Dziś, nawet w królestwie prawdziwych facetów jakim powinno być UFC, zaczyna się moda na drapanie po buźkach w wykonaniu takich Kenów jak Northcutt czy Gall.
Ja się oczywiście nie dziwię, że Gall pyskuje do Northcutta w mediach społecznościowych. Póki co, to oficjalny profil Mickey’a na facebooku lubi ok 11 tys. osób, a fanpage jego blond oponenta – jakieś piętnaście razy więcej. Jak się więc wybić? Najpierw demolka na CM Punku, amerykańskiej legendzie wrestlingu (facet jest w USA bardziej znany niż u nas aktor, który grał papieża), a zaraz potem wyzwanie do walki promowanego mocno przez UFC Super Sage’a. Młody jest ten Gall, ale już wie, jak podejść do tematu promocji.

Gdyby porównać sportowe dokonania obu młodzieńców, to oczywiście 20-letni Northcutt ze swoim rekordem w profesjonalnych walkach MMA 8-1 prezentuje się o wiele lepiej niż Gall, który stoczył dotąd 3 takie pojedynki, a jest od blondaska starszy o 4 lata. Mickey nie wydaje się jednak tym faktem w żaden sposób zrażony (a już na pewno nie czuje się gorszy) i atakuje Sage’a jak pitbull… yyyyy, no, jak pitbullek, taki maniuni, ale waleczny. ;)

Pomyśleć można, że się czepiam. Ja sama nie wiedziałam, że taka jestem wyczulona na brak testosteronu tam, gdzie być powinien. Dwóch młodych atletów, sportowców, wyglądających jak marzenie każdej licealistki i fantazja znudzonych żon po 30-tce… Jeśli o mnie chodzi, to wszystko jest z nimi w porządku, dopóki się nie odezwą: buźki w kubeł i jazda na matę. Tymczasem, niestety, mówią.

Catfight zaczął się od Galla, który tuż po gwałcie na CM Punku podczas UFC 203, powiedział, że chciałby się teraz zmierzyć z Sage’m i ma nadzieję, iż federacja mu to umożliwi jak najszybciej. Pojawiły się spekulacje, że walka może nastąpić już w listopadzie. Reakcja obozu Northcutta, a właściwie jego ojca, była jednak negatywna.
Jonathan Shrager z FloCombat.com podczas rozmowy z Northcutt’em seniorem na Twitterze uzyskał informację, że Sage właśnie przerwał treningi, ponieważ zakaził się gronkowcem, a co za tym idzie, nie ma możliwości wyrobić się z przygotowaniami do walki w listopadzie. Tatuś był chyba nieświadomy tego, co syn wypuszcza w tym czasie do sieci. A ten był wyjątkowo aktywny i dzień wcześniej wrzucił zdjęcie z siłowni, na którym wygląda bardziej niż zdrowo… :)

Nie jestem lekarzem, a już na pewno żadna ze mnie specjalistka od zakażeń gronkowcem, ale wiem, jak wygląda facet chory na byle grypę: 37,5 stopnia gorączki i lekki kaszel, a ten każe wezwać adwokata, bo będzie testament spisywał. Jak dla mnie Northcutt wygląda tu na całkiem nieumierającego, co daje mocno do myślenia, nawet jak ktoś ma na myślenie alergię.
Mikey Gall tymczasem stwierdza buńczucznie, że w oktagonie spłaszczy swoimi ciosami mocno wypielęgnowaną fryzurkę Sage’a a’la kolce, na co blond mistrz ciętej riposty odpowiada podczas MMA Hour:

Wie pan, co jest zabawne, panie Helwani? Mickey Gall mówi, że zlikwiduje ciosami moje kolce z włosów. A tymczasem jego fryzura wygląda jak moja, tylko bez żelu. No i właśnie, może powinien jednak zastosować trochę żelu i jakoś te włosy ułożyć…

W tym miejscu robię dramatyczną pauzę i wklejam obrazek, abyście mogli uśmiać się z tej genialnej odpowiedzi na głupie zaczepki, tak jak i ja się uśmiałam czytając ją po raz pierwszy…

Już? Ok, jedziemy dalej z tym monologiem:

Jego [Mickey’a Galla] dwie poprzednie walki dla UFC to były pojedynki z kolesiami, którzy nie mieli żadnego rekordu w MMA, a jeśli już, to tylko w walkach amatorskich. W profesjonalnym MMA nie walczyli nigdy. Obaj są zdaje się blisko 40-tki. To jakby walczyć z czyimś tatą.

Na tak krwiożerczą ripostę Gall odpowiedział niemal natychmiast, oczywiście z zachowaniem właściwego poziomu merytorycznego;

Hej Super Wystraszony Corncutt [nie podejmę się przetłumaczenia tego słowotwórstwa, ale ma to coś wspólnego z obcinaniem kukurydzy i powinno zapewne brzmieć super śmiesznie- przyp. red.], może zakład: przegrany goli łeb? Przestań robić selfie i żryj antybiotyki! Zrobię ci krzywdę…

Zacny poziom dyskusji, nie ma co… Nadal sądzicie, że się czepiam?
Przenieśmy się teraz, dla porównania, do innej części tego samego światka UFC. Czy wyobrażacie sobie, jak wyglądałyby dialogi między Natem Diazem a Conorem McGregorem, gdyby jednemu tatuś nie pozwolił walczyć ze względu na zakażenie jakimś wirusem, a drugi w tym czasie opowiadałby słodkim głosem Arielowi Helwani, że nie jest pod wrażeniem dokonań tego pierwszego, gdyż jedyne, co mu się jak dotąd udało, to pokonać 40-letnich, prawie stojących nad grobem, tetryków? No przecież pies z kulawą nogą nie chciałby tego badziewia oglądać. I nie, nie chodzi mi tu o wielokrotność użycia przez zawodników słowa „f*ck”, w różnorakiej odmianie przez osoby i przypadki. To nie ilość przekleństw decyduje o tym, że dyskurs między zawodnikami uznaję za trash talk między dorosłymi samcami, lecz argumentacja i dynamika wypowiedzi – słowem, wszystko to, co aż kipi od testosteronu i męskiej siły, a mnie przyprawia o radosne ciary, nie tylko na plecach. Słucham tego i wiem, że gdy tylko ci dwaj spotkają się oko w oko, to oktagon zapłonie… Co z kolei we mnie kipi, gdy słyszę: „powinieneś użyć właściwej ilości żelu do włosów, bo twoja fryzura nie robi na mnie wrażenia”? Nic… no, nic! Absolutnie nic. Wam coś kipi, albo chociaż drga? Cokolwiek? Jezu, może niech oni w warcaby zagrają. Ustawcie im stolik w tej klatce, a przegrany niech postawi zwycięzcy colę, bo przecież cholerny Super Sage nie może się jeszcze przez rok legalnie napić piwa w swojej ojczyźnie…  Zgroza!

Ostatecznie UFC potwierdza, że kociaki spotkają się w oktagonie 17 grudnia, podczas gali w Sacramento. Ktoś jeszcze czeka na ten pojedynek, poza rozhisteryzowanymi fankami obu tych chłopaczków? Dacie mi gwarancję na to, że po wejściu do klatki nie zaczną się drapać po buźkach i piszczeć? Bo im dłużej się przyglądam całej tej wymianie zdań, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że obaj powinni trafić do Stockton na miesiąc lub dwa i tam potrenować bycie mężczyzną…

Grafika: Marek Romanowski
Źródło cytatów: Twitter, MMA Hour

Exit mobile version