Jan Błachowicz (26-8) udanie zrewanżował się Coreyowi Andersonowi (13-4) za porażkę z przed 5 lat. „Cieszyński Książę” wizualizował sobie ten pojedynek wcześniej i wiedział, że znokautuje rywala, ale myślał, że zrobi to dopiero w drugiej rundzie.
W walce wieczoru gali UFC w Rio Rancho, Jan Błachowicz potrzebował zaledwie 3 minut i 8 sekund, aby udanie zrewanżować się Coreyowi Andersonowi. W wywiadzie po walce Jan został zapytany czy tak właśnie wyobrażał sobie ten pojedynek.
Sądziłem, że tak będzie, ale w drugiej rundzie. Sprawdźcie moje wywiady przed walką. Mówiłem, że znokautuję go w drugiej rundzie lewą albo prawą ręką. Stało się to w pierwszej i to też dobrze. To niesamowite uczucie. Pokonałem faceta, który wygrał ze mną w pierwszej walce. Ten sam przeciwnik, nowa historia, więc to smakuje naprawdę dobrze. Wygrana w ten sposób z kimś, kto pokonał mnie w pierwszej walce, jest niesamowita.
To trzeci rewanż Błachowicza i trzeci, z którego wychodzi zwycięsko. Wcześniej w rewanżowych starciach z Polakiem jego wyższość musieli uznać Thierry Sokoudjou i Jimmi Manuwa.
Myślę, że to coś siedzi w mojej głowie. Kiedy walczę z kimś po raz drugi, nie tylko w walce, ale także podczas treningu zawsze jestem lepszy. Nie wiem może to sprawa mentalna, nie wiem jak to wytłumaczyć.
Walka trwała tak krótko, że Jan Błachowicz nie jest wstanie ocenić jak bardzo zmienił się Corey Anderson. Polak zrealizował swój plan, utrzymał walkę w stójce i finalnie w pierwszej rundzie wykończył swojego przeciwnika.
Trudno powiedzieć jak bardzo się zmienił, ponieważ, to były tylko 3 minuty walki. Ale wiedziałem, że to będzie inny Corey i ja też byłem inny. To było pięć lat temu i od tego momentu wszystko się zmieniło.
źródło: mmajunkie.com