Alex Pereira nie uważa, by Sean Strickland, z którym zmierzy się na UFC 277, był jego najgroźniejszym dotychczasowym przeciwnikiem w karierze MMA.
Na karcie walk gali UFC 277, która odbędzie się 30 lipca w nowojorskiej arenie, Madison Scuare Garden, widnieje zestawienie w kategorii średniej pomiędzy Alexem Pereirą (5-1) i Seanem Stricklandem (25-3).
Brazylijczyk to przede wszystkim utytułowany kickboxer, przez lata był bowiem posiadaczem pasa kategorii średniej organizacji Glory. W tej dyscyplinie ma na swoim koncie również nokaut na obecnym mistrzu UFC, Israelu Adesanyi (22-1). Doświadczenie Brazylijczyka w MMA jest jednak o wiele mniejsze, choć zdążył zwyciężyć już swoje dwa pierwsze starcia w UFC. W ostatnim pojedynku, do którego doszło ponad miesiąc temu, wypunktował Brunona Silvę (22-7). Pereira pokusił się o stwierdzenie, iż właśnie jego ostatni oponent, był groźniejszy od Stricklanda, nawet pomimo dużego przeskoku rankingowego między rywalami.
Walka to walka, ale gdybym miał wybrać, kto z nich dwóch jest dla mnie wygodniejszy, to powiedziałbym, że Strickland. Blindado jest od niego groźniejszy i twardszy, on mocno idzie do przodu i podejmuje więcej ryzyka. Z jednej strony, jest to dla mnie dobre. Z drugiej, niekoniecznie. Mam wystarczającą defensywę, by poradzić sobie z kimś, kto atakuje tak dużo jak Bruno. Jeśli nie jest w atakach skuteczny, to im więcej napiera, tym bardziej się męczy. Jednak Strickland nie idzie do przodu tak mocno jak Bruno, nie wyprowadzi trzech, czterech, pięciu czy dziesięciu uderzeń w krótkim czasie. Jeśli nie będzie tak agresywny, tym samym da mi więcej przestrzeni i czasu na trafienie własnych uderzeń. Jeśli sam zwiększy agresję, będzie to coś, do czego nie jest przyzwyczajony i szybciej się zmęczy.
Amerykanin znajduje się obecnie na fali sześciu wygranych z rzędu, a w ostatnim swoim starciu pokonał na pełnym dystansie Jacka Hermanssona (22-7). Co ciekawe, jest niepokonany w kategorii średniej – wygrał osiemnaście stoczonych w niej walk.
Źródło: Ag. Fight/Youtube