Na najbliższej gali KSW 41 Borys Mańkowski po raz kolejny będzie bronił mistrzowskiego pasa wagi półśredniej. Zmierzy się z podwójnym mistrzem organizacji EFC, Dricusem du Plessisem.
Zobacz także: Dricus du Plessis przed KSW 41: „Nigdy wcześniej nie słyszałem o Borysie Mańkowskim” [WYWIAD PL/ENG]
Na tej samej gali zobaczymy także walkę, która, jak na razie, jest jedynym freak fightem na karcie. Starcie między Popkiem i Tomaszem Oświecińskim, jak każde inne tego typu zestawienie na galach KSW, będzie magnesem dla szerszej publiczności i mniej hardkorowych fanów MMA. Z pewnością znajdzie się też wysoko na karcie walk.
Borys Mańkowski zapytany w rozmowie z Tomaszem Dębkiem z TimesPolska.pl o to, jakie jest jego podejście do freak fightów, odpowiedział:
Sama idea jest o tyle dobra, że takie walki przyciągają ludzi. Rosną wyniki sprzedaży biletów i pay-per-view, gala zarabia więcej, a dzięki temu zawodnicy, którzy poświęcają dla sportu wszystko, dostają większe wypłaty. Kiedy ogląda nas więcej osób, łatwiej o zainteresowanie sponsorów, co też ułatwia życie. Dlatego trudno, byśmy narzekali na freak fighty. A jeśli chodzi o stronę sportową takich widowisk… Nawet nie wiem, czy taka jest. Popek po dwóch walkach dla KSW pewnie poszedł trochę do przodu. Jeśli chodzi o Tomka, dla mnie jest niewiadomą. Nigdy nie widziałem nawet, jak biega. Trudno cokolwiek przewidzieć przed ich walką.
Gala KSW 41 odbędzie się 23 grudnia w Katowicach.
Cały artykuł przeczytacie tutaj: Borys Mańkowski: Walka z Mamedem popchnęła mnie do przodu w każdym aspekcie życia