Brendan Allen znów ratuje galę UFC, tym razem wchodząc na zastępstwo w walce wieczoru. Amerykanin zmierzy się z Reinierem de Ridderem, byłym mistrzem ONE, i nie ukrywa, że decyzję o przyjęciu pojedynku podjął błyskawicznie.
Brendan Allen wszedł w miejsce kontuzjowanego Anthony’ego Hernandeza i zawalczy z Reinierem De Ridderem w main evencie październikowej gali w Vancouver. Jak sam mówi, nie potrzebował ani chwili namysłu.
Zajęło mi to może dwie sekundy. Nie muszę się zastanawiać, gdy wiem, że to coś, czego chcę. To walka, o którą prosiłem już wcześniej, więc kiedy się pojawiła, po prostu powiedziałem: tak.
– powiedział Allen w rozmowie z MMA Junkie.
Choć mógł liczyć na lepsze warunki finansowe za wejście na krótkim zastępstwie, Allen podkreślił, że nie poprosił o podwyżkę.
Nie, to tylko okazja. Dana zawsze mówi: to szansa, więc traktuję to właśnie tak. Nie składam żadnych żądań, nie stawiam warunków. Jeśli pytają, czy chcę walczyć – odpowiadam ‘tak’. Jeśli nie, znajdą kogoś innego. Tyle.
– wyjaśnił.
Zawodnik, który w rankingu wagi średniej zajmuje 9. miejsce, zdaje sobie sprawę, że zwycięstwo z De Ridderem (nr 4) może przywrócić go na ścieżkę do walki o pas, ale nie ma złudzeń, że przeskoczy nazwiska z większym zasięgiem medialnym.
Nie mam takiego streaku jak Imavov. Przegrałem z nim niedawno, więc nie oszukujmy się – nie będę następny do tytułu. Ale jeśli Chimaev będzie chciał młodego gościa, który jest dobry w grapplingu i potrafi uderzyć, to ja jestem tym gościem.
– zaznaczył Allen.
Zapytany o relacje z De Ridderem, Allen przyznał, że świadomie unikał wspólnych treningów w czasach Kill Cliff, bo wiedział, że prędzej czy później się zmierzą.
Nie mam nic przeciwko niemu, wszyscy mówią, że to miły facet. Ale ja nie udaję przyjaźni, jeśli chcę z kimś walczyć. Wiedziałem, że nasze drogi się skrzyżują, więc po prostu trzymałem dystans.
– wyjaśnił.
Grappler z Luizjany nie ma wątpliwości, że walka z byłym mistrzem ONE prędzej czy później przeniesie się na matę, ale to on zamierza kontrolować przebieg starcia.
Zawsze chciałem pokonać rywali tam, gdzie są najlepsi, ale dziś chodzi o dojrzałość i zwycięstwo. Jeśli walka zejdzie do parteru – a zejdzie, bo ja go tam sprowadzę – to odbędzie się na moich warunkach. Pokażę różnicę między nami.
– zapowiedział.
Na koniec Allen przyznał, że trenuje w domu w Luizjanie, spędzając czas z rodziną i regenerując się między obozami. Przy krótkim okresie przygotowań musiał zrzucić ponad 13 kilogramów, ale zapewnia, że jest na dobrej drodze.
Wszystko idzie zgodnie z planem. Waga schodzi, forma rośnie. Czuję, że wchodzę w swój prime. De Ridder to tylko kolejny krok na drodze po tytuł.
– zakończył.
Zobacz także: Dustin Poirier: „Ciosy Gamrota zaskoczą Oliveirę w Rio”
źródło: MMA Junkie | foto: Chris Unger/Zuffa LLC via Getty Images

