Site icon InTheCage.pl

Cezary Oleksiejczuk: Przygodę z FEN-em traktuję jako przystanek przed czymś większym [WYWIAD]

Cezary Oleksiejczuk: Przygodę z FEN-em traktuję jako przystanek przed czymś większym [WYWIAD]

– Wychodzimy do walki o pas, to tak naprawdę niczego tam jeszcze nie mamy niczego do stracenia. Możemy tylko zyskać. Natomiast kiedy już jest ten pas, to wiadomo, że nikt nie chce go stracić. Dlatego ciężej się go broni niż zdobywa – mówi portalowi Inthecage.pl Cezary Oleksiejczuk, który już 15 października przystąpi do obrony mistrzowskiego tytułu FEN-u z kategorii półśredniej.

Kamil Piłaszewicz: Jak się czuje przed kolejną walką fighter, który plasuje się na dziewiątym miejscu spośród polskich zawodników wagi półśredniej?
Cezary Oleksiejczuk: Cześć wszystkim czytelnikom Inthecage. Moje samopoczucie jest bardzo dobre. Rozmawiamy w dniu, kiedy zostały dwa tygodnie do gali, więc mogę powiedzieć, że właśnie dziś zakończyłem sparingi. Zostało jedynie zbić nadprogramowe kilogramy i „odświeżyć się” przed walką. Przyznaję, że już nie mogę się doczekać pojedynku.

Jak wyglądają Twe przygotowania do konfrontacji z Adrianem Zielińskim na wrocławskiej gali?
– Całe przygotowania zrobiłem w Ankosie, a to dlatego, że do ostatniego pojedynku też się tu przygotowywałem. Jestem bardzo zadowolony z tego, jakie są tu treningi, jak i z jaką ekipą mogę przebywać. Ponadto pół roku temu się tu przeprowadziłem, tak by przygotować się do następnych walk już głównie w tym klubie.

Wiemy, że Wasze starcie odbędzie się w limicie do 77,1 kilogramów. Patrząc na rozmiary, jakimi dysponuje Adrian, to którzy sparingpartnerzy najdokładniej imitują jego styl walki i zasięgi?
– Tak, pojedynek odbędzie się we wspomnianym limicie. Dlatego też w tych przygotowaniach dużo robiłem z Maćkiem Kazieczką. Jest bardzo dobrym kickbokserem. Poza tym przerobiłem swoje z Michałem Borowskim i też robiłem z wieloma przyjezdnymi zawodnikami. Akurat na ilość sparingpartnerów nie mogę narzekać, ponieważ miałem do wyboru, do koloru.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Twój przeciwnik wywodzi się z takich dyscyplin jak kickboksingu i muay thai. Oznacza to, że w trakcie obozu przygotowujesz się głównie pod obrony ciosów wyprowadzanych w sposób przez nie określony?
– Tak, brałem pod uwagę, że wywodzi się właśnie z tych dyscyplin, więc wiem, że może sporo kopać. Tylko, że jestem na to przygotowany na jego ulubione zagrania. Poza tym zawsze kompleksowo skupiam się na przygotowaniach. Zawsze robię sporo w stójce i parterze, tak by jak najlepiej być przygotowanym.

W czerwcu tego roku po obronie przyznałeś, że: „Ciężej się broni pasa, niż go zdobywa”. Przygotowania również są bardziej wymagające?
– Tak jest, ponieważ jak wychodzimy do walki o pas, to tak naprawdę niczego tam jeszcze nie mamy niczego do stracenia. Możemy tylko zyskać. Natomiast kiedy już jest ten pas, to wiadomo, że nikt nie chce go stracić. Dlatego też ciężej się też przygotowuje do takich walk, bo trzeba sparować przez pięć rund po pięć minut. W końcu na gali możemy walczyć nawet niespełna pół godziny, więc trzeba się umiejętnie do tego przygotować.

Kiedy uświadamiasz sobie, że jesteś nie tylko mistrzem dywizji półśredniej, ale również liderem rankingu P4P w FEN-ie, to jakie emocje, myśli się pojawiają?
– Tak, jestem u nich mistrzem, ale przygodę w FEN-ie traktuję wyłącznie jako przystanek przed czymś większym. Nie obrastam w piórka, tylko po prostu mierzę jeszcze wyżej.

Da się może nie tyle ich pozbyć, co odsunąć na taką odległość, by nie paraliżowały przed kolejnym występem?
– Stres mnie nie paraliżuje. Wiadomo, że jest przed każdym pojedynkiem, ale staram się z nim nie walczyć, a zaakceptować jego obecność. Robię tak, by móc dalej iść i walczyć.

Adrian melduje się kolejno na drugim i ósmym miejscu w rankingach, w których również jesteś klasyfikowany i tak się zastanawiam, dlaczego po Waszym starciu nadal będziesz przewodził w obu klasyfikacjach?
– Przyznaję, że nie śledziłem aż tak dokładnie tych całych rankingów, dlatego też nie zastanawiam, nie skupiam się na tym.

Jaki sposób zakończenia walki sprawiłby Ci największą przyjemność?
– Myślę, że zwycięstwo przed czasem. Nieważne dla mnie jest to, czy dokonałbym tego przez nokaut, czy poddanie, tylko żeby nie zostawiać werdyktu w rękach sędziów.

Zakładając, że zwyciężysz nad Adrianem Zielińskim, to jak będzie wyglądać Twa sytuacja kontraktowa w FEN-ie?
– Nie wiem, czy mogę coś więcej powiedzieć. Na razie mogę dodać, że wciąż mam aktualną umowę, za sprawą której wiem, że prawdopodobnie stoczę tu jeszcze kilka walk.

Dopytuję o to, gdyż niedawno chciałeś walki z Michałem Materlą i pytanie brzmi: czy temat jest nadal aktualny?
– Nie, już raczej odpuszczam ten temat. Skupiam się już wyłącznie na pojedynkowaniu się w swojej kategorii, ponieważ temat z biegiem czasu ucichł i nic z tego nie wyszło.

Z którym jeszcze zawodnikiem z polskich federacji chciałbyś się zmierzyć?
– Odpowiem najkrócej jak to możliwe: chciałbym zawalczyć z kimś zza granicy.

rozmawiał Kamil Piłaczewicz, zagranie.com

Exit mobile version