Israel Adesanya po raz kolejny ma zamiar udowodnić, że w formule MMA nie ma sobie równych. „Chcę z tego uczynić horror” – zapowiada obecny mistrz w rozmowie z TMZ Sports.
Od początku, kiedy tylko Alex Pereira (6-1) dołączył do największej organizacji MMA na świecie, wspominał, że chce dojść wyłącznie do jednej walki – kolejnej konfrontacji z Israelem Adesanyą (23-1). Wszystko dlatego, iż w przeszłości dwukrotnie pokonał go już w kickboxingu, więc jest przekonany, że i w MMA spokojnie sobie poradzi.
Pojedynek ten zmaterializuje się już w najbliższy weekend, przy okazji gali z numerem 281. Czy tym razem obraz rywalizacji będzie taki sam, jak wcześniej? Otóż według aktualnie dzierżącego pas zawodnika – nie. Bez zająknięcia mówi o tym, iż będzie chciał zdominować rywala i co dla niego najważniejsze – zafundować mu mocny nokaut.
Chcę z tego uczynić horror. Pragnę utrzymać to właśnie w takim klimacie. Chcę być pierwszą osobą, którą zobaczy po wybudzeniu. Będę stał dokładnie na linii jego wzroku, by być pewnym, że najpierw zobaczy właśnie mnie. Dopiero potem może spojrzeć na sędziego. Dokładnie tak sobie to wizualizuję.
Zobacz także: „Jego czas się kończy” – odliczanie przed galą UFC 281 [WIDEO]
„The Last Stylebender” podejdzie do tego starcia po trzech wygranych z rzędu. Pokonywał kolejno Marvina Vettoriego (18-5-1), Roberta Whittakera (24-6) oraz Jareda Cannoniera (15-6) – wszystkich na kartach sędziowskich. Ostatnim – i jak dotąd jedynym we wszechstylowej walce wręcz – fighterem, który znalazł receptę na jego grę, był nasz rodak, Jan Błachowicz (29-9). Doszło do tego w marcu minionego roku, kiedy Nigeryjczyk starał się sięgnąć po drugi pas mistrzowski.
Źródło: tmz.com