Chuck Liddell opuścił już areszt i stwierdził, że musi wyjaśnić pewne sprawy. Nie podając konkretnych szczegółów, zdradził, iż on również był pokrzywdzony w tej sytuacji i by unikąć przykrych dla rodziny konsekwencji, zgłosił się na ochotnika do zatrzymania.
Wczoraj pojawiły się wieści o tym, że policjanci ujęli Chucka Liddella (21-9) pod zarzutem przemocy domowej. Szokujące informacje, dotyczące zatrzymań poszczególnych zawodników, zawsze odbijają się szerokim echem. W związku z tym, „Iceman” szybko po opuszczeniu aresztu poczuł się zobligowany do wyjaśnienia sprawy. Jak możemy przeczytać w zamieszczonym w jego mediach społecznościwych oświadczeniu – tak właściwie to właśnie on był ofiarą.
„Zeszłej nocy oficerowie Departamentu Szeryfa w Los Angeles, którzy zareagowali, zachowali się profesjonalnie. Chociaż informacje o tej sprawie zostaną ujawnione w odpowiednim czasie, uważam, że ważne jest przekazanie i wyjaśnienie kilku faktów. Jak ujawnią szczegóły sprawy, to ja byłem ofiarą zajścia w naszym domu. Policjanci poinformowali mnie, że moja żona zostanie aresztowana, bo nie odpowiedziałem na jej atak, a nabawiłem się ran i siniaków. Zamiast tego, zgłosiłem się za nią do aresztu. To był jeden z wielu razy, kiedy próbowałem uchronić problem zdrowia psychicznego w mojej rodzinie przed publicznym zasięgiem. Boleśnie przekonałem się jednak, że nie mogę tego dłużej ukrywać. Proszę, uszanujcie naszą prywatność, ponieważ chcę w spokoju przeprowadzić rodzinę przez ten trudny czas.”
Liddell przegrał cztery minione, zawodowe pojedynki w formule MMA. Po raz ostatni postawił stopę w klatce, w listopadzie 2018 roku, gdy po raz trzeci w swojej karierze stanął w szranki z Tito Ortizem (21-12-1). Tym razem konfrontacja nie ułożyła się jednak po jego myśli i padł po ciosach już w inauguracyjnej odsłonie.
Źródło: Instagram/Chuck Liddell