Jak rysuje się przyszłość Marcina Różalskiego w organizacji KSW? Cóż przede wszystkim jest to decyzja jego oraz przedstawicieli organizacji, jednakże wygląda na to, że on sam nie zamierza jeszcze składać broni.
Minionego wieczoru miejsce miało KSW 71, gdzie w co-main evencie doszło do historycznego jak na tę organizację starcia (pierwsze K1 w małych rękawicach). Marcin Różalski podzielił klatkę z Errolem Zimmermanem i oprócz kilku dobrych akcji, to jego oponent prowadził. Finalnie usadził Polaka na matę czterokrotnie, co skutkowało natychmiastowym zakończeniem pojedynku.
Zobacz także: KSW 71: Errol Zimmerman pokonał „Różala” [WIDEO]
Powrót „Różala” do KSW po pięciu latach był niezwykle wyczekiwany. Widać to było chociażby po zainteresowaniu, jakie jego osoba generowała w przestrzeni internetowej. Jak więc on sam zapatruje się na swoją przyszłość w sportach walki?
To nie ode mnie zależy. To zależy od właścicieli. Tak jak powiedziałem – ja nie podpisałem żadnego kontraktu. Maciek bił mi brawo, Maciek pokazywał, że jest okej. Myślę, że walka się podobała. Były wymiany, nie było kalkulacji. Ani ja się za bardzo nie p*erdoliłem, ani Errol. Biliśmy się, były knockdowny, były kopnięcia na głowę, kolana, wymiany na cepy. (…) Jeżeli Maciek zadzwoni i zapyta, czy chcę się jeszcze bić, to odpowiem: „Ty, ale daj kogoś konkretnego.” Może da mi tego, [Alistaira] Overeema. Z jednym już przegrałem, może da mi drugiego (śmiech). Może da mi rewanż. Nie wiem, ja chcę wyzwań.
Dla Różalskiego była to druga przegrana z kolei. Wcześniej – w październiku 2020 – zmierzył się na Genesis z Joshem Barnettem, ostatecznie odnosząc porażkę przed końcowym gongiem.