Site icon InTheCage.pl

Codziennie słyszałem pytania czy nie sprzedałem walki… Rozmowa z Dawidem Ozdobą

 (Foto: Fotowytwórnia)

 

Kontrowersyjny, kolorowy bohater ostatniej gali MMA Attack Dawid Ozdoba odpowiedział nam na kilka pytań- także tych niewygodnych o swojej walce, pasji, treningach. Zapraszamy do lektury.

 

Mało słychać, a dużo się dzieje. Z moją ekipą BadBoys Team (www.badboys.pl) dużo pracujemy w całej Polsce na pokazach dla płci pięknej, czyli cudownych Polek. Po walce troszeczkę się obijałem. Przez miesiąc odpoczywałem i relaksowałem, następnie wróciłem do ostrych treningów na siłowni i MMA – zbiłem wagę na 77 kg, bo Darek Cholewa obiecał mi kolejną walkę na MMA ATTACK 4, jednak okazało się, że rezygnuje z freaka i stawia teraz na topowych zawodników. Jak to się skończyło, to wszyscy wiemy. Szkoda, bo byłem gotowy na rewanż z Koksem i tym razem zakończyłbym to w pierwszej rundzie, a nie bawił się jak ostatnio. Popełniłem błąd taktyczny i zostałem zdyskwalifikowany. Było minęło, nie ma co do tego wracać. Podczas jednego z treningu nabawiłem się znowu kontuzji barku i obecnie trenuję tylko na siłowni. Muszę odpuścić na jakiś czas matę i jiu-jitsu. Jak to się mówi, sport to zdrowie i ostatnio o tym przekonał się też Juras jak strzelił mu kręgosłup. Nie ma lekko, ale o wszystkim dowiecie się z mojej książki, którą piszę – „Wieczór Panieński – cała prawda”. Nie będzie to kolejna książka pisana na siłę przez celebrytę, tylko pojechaną na maxa opowieścią o 12 latach mojej pracy jako chippendale, a co za tym idzie o pięknych kobietach, zabawie i… więcej nie zdradzę ;-) Będzie na bogato.

Po MMA Attack nie wróciłem do Figthmana Bochnia, bo mieszkam w Warszawie i zapisałem się do Chaos Gold Team, jednak problem z barkiem nie pozwala mi obecnie tam trenować, ale codziennie uczęszczam do New Age Fitness na Tarchominie gdzie trenuję sam oraz prowadzę zajęcia jako trener personalny. Dodatkowo trenuję w Gravitanie na Targówku, gdzie często widuję Przemka Saletę i chyba powoli zacznę tam uczęszczać na boks do Rafała Jackiewicza, który niedługo zadebiutuje w MMA. Jestem nadal mocno związany z Fightman Bochnia, trenerem Tomaszem Knapem i czołowymi zawodnikami z tego klubu. Staram się im pomagać, bo uważam, że tacy zawodnicy jak „Turki”, „Johny”, „Gabryś” czy też Basia Nalepka niebawem będą czołowymi nazwiskami na polskiej scenie.

 

Zobaczymy, co życie przyniesie. Kocham MMA, tyle wiem. Ale kocham też kobiety. dlatego teraz tańczę dla nich ze swoja ekipą BadBoys Team.

 

Wielkim błędem było to, że nie skończyłem tego w pierwszej rundzie, gdy Koksu był na kolanach. Taktyka była prosta, on atakuje, ja uderzam na odejściu. Miałem go tak punktować, aż padnie na pysk. Nie miałem się wdawać w parter oraz kopać, tylko czysty boks. Zabrakło doświadczenia w oktagonie i dziś bym zakończył tę walkę w pierwszej lub drugiej rundzie po moim szybkim ataku. Poszedłbym na wymianę, bo ciosy mam szybkie i „kur*wsko” silne. Ale nie ma co gdybać, on miał 136 kg, ja 82, więc jakby sędzia tego nie przerwał  – wygrałbym. Na ulicy nie dostaje się czerwonych kartek. Mogę jedynie dziś przeprosić wszystkich kibiców MMA, którzy we mnie wierzyli, bo okazało się, że było ich bardzo dużo. Dziękuję za wiarę i przepraszam.

W wakacje tańczyłem z ekipą BadBoys Team w Mielnie w „Bajce” i tam spotykałem ludzi z całej Polski. Codziennie słyszałem pytania typu „czy przypadkiem nie sprzedałem walki”, bo przecież miałem go na talerzu. Hateowanie zawsze będzie i tego nie zmienimy, ale co do walki mówię jeszcze raz – zabrakło doświadczenia w oktagonie, ale zobaczcie ten filmik i oceńcie sami czy dałem ciała.

https://www.youtube.com/watch?v=x9_vCMljqxc

 

Też tak uważam, bo Koks nie umie się bić i nie ma pojęcia o MMA. Częściej mnie drapał i dusił za szyję, niż walczył. A najbardziej zabolało mnie to, że powiedział, że wcale się nie szykował do walki. To jest totalny brak szacunku do MMA i kibiców. Ja tyrałem przed walką 2 miesiące do upadłego, nieraz rzygałem i byłem poobijany jak pies. Dwa treningi dziennie i zero życia osobistego. Rzuciłem pracę jako chippendale i poświeciłem się treningom w Bochni, a on co? Gówno. Wpierdzielał stejki i nagrywał ośmieszające mnie filmiki.

Nie mogę o tym mówić.

Z Krzysztofem Ibiszem (śmiech), a tak poważnie, to zobaczymy co będzie dalej.

Tym pytaniem sprawiłeś mi największą trudność. Powiem banalnie – spełnienia marzeń, bo całe swoje życie na tym opieram – żyje marzeniami i dobrze mi z tym.

Dzięki bardzo i zapraszam wszystkie Panie na www.facebook.com/wieczorpanienski.

 

Rozmawiał Michał Malinowski.

Exit mobile version