Jedna z największych ikon w historii kobiecego MMA wchodzi w pożegnalny etap kariery. Cris Cyborg zapowiada, że przyszły rok będzie jej ostatnim w sporcie, a pierwszym przystankiem w drodze pożegnalnej będzie walka z niepokonaną Sarą Collins na PFL Lyon. Po dwóch dekadach dominacji Brazylijka mówi wprost: „muszę dać z siebie wszystko, bo to już finisz”.
Przez ponad 20 lat Cris Cyborg była symbolem absolutnej siły, brutalnej skuteczności i dominacji, jakiej kobiece MMA wcześniej nie znało. Zdobyła pasy w Strikeforce, Invicta, Bellatorze, UFC i PFL – osiągnięcie, które wciąż pozostaje poza zasięgiem reszty stawki.
Teraz Cyborg otwarcie zapowiada koniec swojej drogi. Po dwóch ostatnich walkach z kontraktu w PFL zawodniczka kończy karierę.
Za każdym razem, gdy chcę usiąść na kanapie, mój sztab mówi mi, że zwariowałam i pcha mnie do kolejnej walki bokserskiej. To mnie napędza, trzyma przy życiu.
– powiedziała w rozmowie z Bloody Elbow.
Ale przyszły rok to celebracja moich 21 lat w sporcie. Jestem wdzięczna i muszę cieszyć się każdym momentem, każdym wejściem do klatki. To się kończy, więc muszę dać z siebie wszystko.
Start pożegnalnej rundy: niepokonana Sara Collins
13 grudnia w Lyonie Cyborg wróci do klatki po ponad roku przerwy, by bronić pasa PFL z Sarą Collins – niespodziewanie niebezpieczną rywalką, która poza oktagonem pracuje jako położna, a w klatce kończy przeciwniczki w błyskawicznym stylu. Najgłośniejsza wygrana? Poddanie Leah McCourt w pierwszej rundzie.
Cyborg jednak nie zmienia toru. Zna stawkę i zna swoje miejsce w historii – dwie walki, a potem kurtyna.
Zobacz także: Marvin Vettori o trudnej sytuacji przed UFC 323 – kryzys, kontuzje, żałoba. Włoch zapowiada nową wersję siebie
źródło: Bloody Elbow | foto: Instagram / Cris Cyborg
