Damian Janikowski w rozmowie z naszym portalem zdradził m.in. jaki musiałby zostać spełniony warunek, aby wszedł do klatki z Radosławem Paczuskim oraz uchylił rąbka tajemnicy odnośnie powstania nowego klubu, który będzie reprezentował.
Już za niecały miesiąc, na okoliczność gali KSW 74 – Damian Janikowski powróci do okrągłej klatki największej polskiej organizacji MMA, mierząc się z bardzo mocnym Tomem Breese. W związku z nadchodzącym pojedynkiem oraz kilkoma sprawami bieżącymi, wybraliśmy się do byłego Olimpijczyka na rozmowę.
Janikowski stwierdził, że w WCA aktualnie brakuje mu sparingpartnerów w jego kategorii wagowej, zatem zdecydował się przyjechać do klubu Uniq Fight Club na sparingi, trenując m.in. z Radosławem Paczuskim, z którym wcześniej już fani zestawiali Damiana, do walki jednak nieprędko dojdzie…
Tak, pamiętam, było takie zestawienie [z Radosławem Paczuskim] to później jakby summa summarum postawili mi Tomka Jakubca, Radek miał kontuzję, nie miał jak się przygotować, a nie chciał brać tej walki po prostu, żeby ją wziąć. W pierwszy dzień, kiedy się złapaliśmy, usiedliśmy ze sztabem trenerskim i stwierdziliśmy, że jak razem zaczniemy cokolwiek robić to jeżeli nawet KSW wpadnie na taki pomysł, żeby nas zestawić razem to odmówimy tej walki, chyba, że to będzie walka o pas mistrzowski, wtedy będziemy się bić. Nawiązaliśmy współpracę, jesteśmy teraz kumplami. Na pewno nie przyjmiemy tej walki teraz, a w przyszłości czas pokaże.
Komentując zmiany klubowe, Damian stwierdził, że timing zmian nie był zbyt fortunny, gdyż wszystko zaczęło się dziać w kluczowych momentach przed ważną dla niego walką. Janikowski dodał, że trenerzy się poróżnili, co skutkowało samowolnym zwolnieniem się Roberta Jocza. Zawodnik rzekł, że do WCA udaje się aktualnie wyłącznie na zapasy prowadzone przez Anzora Azhieva, który – zdaniem Janikowskiego – najlepiej objaśnia ten element pod MMA.
Z trenerami rozmawiam i słucham się trenerów i słucham się też siebie. Zaproponowali skorzystanie gościnnie z treningów i sparingów w Uniqu, więc ja to przemyślałem i pomyślałem, że to na pewno będzie dla mnie dobre do tej walki, a po walce to rzeczywiście chcę usiąść z szefami klubu WCA, porozmawiać, nie chcę zamykać sobie nigdzie furtek, bo może być tak, że tu zabraknie ludzi, a przybędzie zaraz w WCA.
Jaki zatem klub zdecyduje się reprezentować polski zawodnik podczas najbliższej walki?
Prawdopodobnie zaraz otworzy się nowy klub, w którym będziemy trenować i możliwe, że będziemy go reprezentować. Za jakiś czas się ogłosi i będzie o tym głośno i treningi w WCA. Na pewno nikomu nie jest to na rękę, zwłaszcza zawodnikowi i szefom klubu. Dlatego najprościej będzie, jak będę występował jako Team Janikowski i nie będę reprezentował żadnego klubu, a myślę, że do tej pory nikt z WCA ani Uniq nie będzie miał pretensji, że po prostu reprezentuję któryś przeciwny klub. Także na razie pozostaje Team Janikowski bez reprezentacji jakiegoś klubu. Trenerów mam cały czas tych samych, bo pracują, starają się. Mają trochę mniej zawodników, dostali nowej motywacji, jest coś nowego i poświęcają więcej czasu i pracy zawodnikom, którzy im ufają i oni po prostu próbują się teraz odwdzięczyć tym, że wkładają więcej serca w pracę.
Janikowski wypowiedział się także o swoim najbliższym przeciwniku. Medalista Olimpijski w zapasach wyjawił, że była to jedyna opcja zaproponowana przez KSW. 33-latek ma zamiar być przygotowany w 102%, a po jego wypowiedziach widać, że analizował już styl i oglądał walki Toma Breese’a.
Cały wywiad do przesłuchania poniżej: