Już w najbliższą sobotę, na gali UFC Fight Night 114: Pettis vs Moreno, do oktagonu powróci niepokonany Diego Rivas. Mimo że reprezentant Chile nie pojawił się w klatce od lutego 2016 roku, to wygrał inną walkę – pokonał raka.
Na gali UFC Fight Night 82, Rivas w piękny sposób – bo latającym kolanem – znokautował Noada Lahata. Na kilka tygodni po tym starciu, udał się do lekarza z kontuzją kolana, jedna na miejscu czekała go jeszcze inna diagnoza – rak jądra. Dla 24-letniego zawodnika mogło się to równać nawet z wyrokiem śmierci.
W rozmowie, która pojawiła się na stronie UFC.com, Rivas odnosi się do całej tej sytuacji, walki i diagnozy:
Bardzo trudno ubrać to w słowa. Oczywiście byłem zszokowany. Gdy to do mnie doszło, myślałem, że to koniec mojej kariery, że już nic nie będzie możliwe po tej diagnozie – szczególnie rywalizowanie jako zawodnik. Szczerze – myślałem, że umrę.
Na najbliższej gali UFC, Rivas zmierzy się z Jose Alverto Quinonezem. Dla największej organizacji MMA na świecie będzie to jego trzecia walka, a w zawodowej karierze do tej pory ma siedem zwycięstw i zero porażek. Mentalnie, do rekordu można dopisać także zwycięstwo nad rakiem:
Mam bardzo wiele szacunku dla wszystkich, którzy walczą w UFC, jednak żaden z tych zawodników, nie będzie dla mnie większym wyzwaniem, niż choroba, którą pokonałem. Zawsze byłem pewnym siebie fighterem, ale ta diagnoza tylko wzmocniła moją wolę.
25-letni zawodnik wagi koguciej bardzo doecnia wsparcie, które dostaje od wielu swoich fanów i przyjaciół:
Wszyscy w Chile bardzo mnie wspierają. Cały czas dostaję telefony i wiele wiadomości w social mediach. Czerpię z tego wielką inspirację. Nie mogę się doczekać walki, żeby dać im coś, dzięki czemu będą mogli świętować. Aktualnie MMA nie jest zbyt popularne w Chile, ale powoli się rozkręca. Jestem bardzo szczęśliwy i dumny, że odgrywam rolę w tym rozwoju.
Rivas na co dzień trenuje w Team Oyama, co oznacza wyjazd z rodzinnego Chile do słonecznej Kalifornii:
Współpraca z Team Oyama jest świetna. Poziom kadry trenerskiej i sparingpartnerów jest na wysokim poziomie. Wszyscy są mili i pomocni. To jedno z najlepszych miejsc, jeżeli nie najlepsze, w jakich trenowałem. Komach to w Ameryce. Wszyscy sprawiają, że czuję się tu jak w domu. Tęsknie za Chile i wszystkimi mieszkańcami, ale oczywiście tutaj też jestem szczęśliwy.
Dla Diego Rivasa szykują się kolejne dobre wiadomości – już niedługo zostanie ojcem:
Chciałbym, aby [dzieci] wiedziały, że ich tata jest pracowitym gościem, który nigdy się nie poddaje, niezależnie co stanie na jego drodze. Ich tata jest kimś, kto stara się przez cały czas być najlepszym – i w sporcie, i poza nim.