Plotki o wielkim powrocie Rondy Rousey znów nabierają tempa, ale nie wszyscy są tym zachwyceni. Były zawodnik i analityk UFC Din Thomas uważa, że dopuszczenie Rousey do walki byłoby nieodpowiedzialne – i przypomina jej historię z poważnymi urazami głowy.
Po prawie dekadzie od porażki z Amandą Nunes w zaledwie 48 sekund podczas gali UFC 207, Ronda Rousey ponownie trenuje i mówi o odnalezieniu „miłości do sportu”. Jej aktywność w mediach społecznościowych wywołała falę spekulacji o możliwym powrocie do oktagonu.
Choć Dana White w rozmowie z MMA Junkie przyznał, że nie zna intencji Rousey, zwrócił uwagę na jej świetną formę fizyczną. Din Thomas widzi to jednak zupełnie inaczej.
Nie powinna w ogóle zostać dopuszczona do walki.
– powiedział Thomas w rozmowie z MMA Junkie.
Jak nieodpowiedzialne byłoby ze strony organizacji, żeby po takich wyznaniach dać jej licencję? To wręcz wygląda tak, jakby celowo ujawniła te rzeczy, żeby jej nie dopuścili. Z takimi problemami się nie igra.
W swojej książce „My Fight” Rousey otwarcie przyznała, że przez lata ukrywała problemy z wstrząśnieniami mózgu w obawie przed odsunięciem od rywalizacji. Thomas podkreśla, że to wystarczający powód, by żadna komisja sportowa nie wydała jej zgody na walkę.
To byłby fatalny sygnał dla całego sportu – dopuścić kogoś, kto sam mówił o takich problemach zdrowotnych. Trzeba ją trzymać z dala od oktagonu.
– dodał.
Po zakończeniu kariery w MMA Ronda Rousey przeniosła się do WWE, gdzie również – jak przyznała – musiała ukrywać swoją przeszłość związaną z urazami głowy. W książce tłumaczyła, że mimo największego doświadczenia i umiejętności, jej ciało po prostu odmówiło posłuszeństwa.
Zobacz także: Leo Brichta: „Poczułem nowy impuls. Najchętniej walczyłbym przez cały czas”
źródło: wywiad MMA Junkie | foto: Getty Images
