Ulubieniec publiczności, Tai Tuivasa, wróci do klatki już w najbliższy weekend, co będzie jednocześnie jego trzecim startem w 2022 roku. Zapowiada, że niezależnie od wyniku, chciałby sobie potem zrobić dłuższą przerwę.
12 lutego największa organizacja MMA na świecie zawita do RAC Areny w Perth. W rozpisce znajdzie się wielu zawodników z rejonu Australii – w main evencie wystąpi nawet Alexander Volkanovski (25-1) – natomiast teraz wiemy już, że na pewno zabraknie charyzmatycznego Taia Tuivasy (15-4)… Przynajmniej w oktagonie.
Zobacz także: Islam Makhachev vs. Alexander Volkanovski oficjalnie walką wieczoru UFC 284!
Co więc powstrzymuje „Bam Bama” przed startem w swojej ojczyźnie? Cóż, powód jest prozaiczny. Otóż po intensywnym 2022 roku, najzwyczajniej w świecie chce teraz poświęcić trochę czasu rodzinie oraz odpocząć.
Słuchaj, bardziej podnieca mnie obserwowanie tego z bliska, niż głodzenie się w Święta. To czas dla rodziny, a ostatnio długo nie było mnie w domu, więc tego wyczekuję. Przepraszam Australio, będę gdzieś wśród publiczności.
powiedział Tuivasa w rozmowie z mediami przed sobotnią galą UFC Orlando.
Po wrześniowej przegranej z Cirylem Ganem (11-1), Australijczyk przyjął teraz kolejne mocne wyzwanie. W najbliższy weekend stanie w szranki z napędzonym serią zwycięstw, Sergeiem Pavlovichem (16-1). Zobaczymy więc, czy uda mu się utrzymać obecną (4.) pozycję w rankingu królewskiej kategorii.
Źródło: MMA Junkie