Pretendent do tytułu mistrza kategorii średniej UFC darzy nasz kraj szczególną sympatią. Opowiedział o tym w wywiadzie dla TVP Sport. Zdradził również, jak wspomina współpracę z największą polską organizacją MMA.
W kwietniu 2018 roku Dricus Du Plessis (20-2) zadebiutował w KSW. Nokautując Roberto Soldicia w trzeciej rundzie pojedynku, zapewnił sobie tytuł czempiona wagi półśredniej. Choć jego panowanie trwało zaledwie 6 miesięcy, zdążył zaskarbić sobie sympatię polskich kibiców. Jak się okazuje – z wzajemnością. “Afrykaner” przed swoją najważniejszą walką w dotychczasowej karierze, znalazł czas by porozmawiać z dziennikarzem TVP Sport – Patrykiem Prokulskim. Powiedział co w kraju nad Wisłą spodobało mu się najbardziej, kiedy ma zamiar ponownie się tutaj zjawić oraz którą z polskich potraw wręcz uwielbia.
Stary, to moje ulubione miejsce na ziemii. Pamiętam, gdy walczyłem w KSW. Polska przygotowała mnie do takich warunków. Może nie całkowicie, bo tu (w Toronto, przyp. red.) jest ekstremalnie zimno. (…) Pamiętam, gdy byłem w Polsce i wybraliśmy się do Bielsko-Białej. Zjeżdżaliśmy na snowboardzie i nartach. Było fantastycznie. Obym nie odniósł w walce poważniejszych obrażeń i będziemy mogli to powtórzyć. (…) Byłem w Polsce sześć razy. Za każdym razem było niesamowicie. Oczywiście wtedy, gdy zdobyłem pas we Wrocławiu… To było cudowne. Spędzony tam czas, jedzenie. Uwielbiam pierogi! Ludzie są bardzo życzliwi. Każdemu powtarzam, że w Polsce znajdą fantastyczne piwo i pizzę. Do tego kochacie MMA. Kibice jarają się tym sportem. Atmosfera na trybunach jest świetna. Do dziś to wspominam, gdy zostaliśmy w Polsce na Boże Narodzenie i Sylwestra. Było wspaniale. Chcę się tam wybrać w tym roku. Bez dwóch zdań, przylecę do Polski na wakacje.
W rozmowie pojawił się również wątek współpracy z Konfrontacją Sztuk Walki. “Stillknocks” zdradził, jak był traktowany będąc zawodnikiem wspomnianej federacji, jaki ma stosunek do jej właścicieli oraz co było powodem rozstania. Nie wykluczył jednak powrotu do szeregów polskiego giganta w przyszłości.
Było mi dobrze w organizacji, lecz musiałem iść dalej. Zawsze powtarzam ludziom: jeśli chcesz dobrze traktować zawodników, możesz uczyć się tego od KSW. Traktują swoich sportowców jak absolutnych królów. Zarobki są znakomite, troszczą się o Ciebie. Sprawiają, że czujesz się w KSW wyjątkowo. Maciej (Kawulski, przyp. red.) i Martin Lewandowski są niesamowici. Mam do nich ogromny szacunek. Wiem, że nie rozstaliśmy się w najlepszych stosunkach. Nie byli zadowoleni ze mnie i z faktu, jak rozwiązała się kwestia mojego kontraktu. Mam nadzieję, że mogą mi to wybaczyć, bo nigdy nie miałem zamiaru być wobec nich nie w porządku. Czułem się z tym źle, bo naprawdę uwielbiałem tam walczyć. Ale chodziło mi o jedną rzecz – zostać najlepszym zawodnikiem na świecie. Tak, KSW jest świetną organizacją, lecz jeśli chcesz być uważany za najlepszego na świecie, musisz zostać mistrzem UFC. To zawsze było moim marzeniem. Zawsze będę im bardzo wdzięczny. Kto wie? Pewnego dnia, gdy moja kariera w UFC dobiegnie końca, chciałbym wrócić do KSW. To byłoby coś wyjątkowego. Jak powiedziałem, to jedna z organizacji która wie jak zadbać o swoich zawodników. Chcę im za to powiedzieć: dziękuję! Bez KSW nie byłoby mnie tu dzisiaj.
Reprezentant RPA już w najbliższą sobotę zmierzy się z Seanem Stricklandem (28-5) o pas mistrzowski dywizji do 84 kg, największej organizacji MMA na świecie.
Zobacz także: Strickland i Du Plessis oko w oko przed UFC 297 [WIDEO]
Źródło: YouTube / TVP Sport. Fot.: Instagram / Dricus Du Plessis