Podczas gali KSW 52: The Race po raz pierwszy w historii organizacji KSW dojdzie do walki, w której zmierzą się z sobą medaliści olimpijscy. Zderzenie tych dwóch niesamowitych sportowców wywodzących się z odmiennych dyscyplin może więc stać się jednym z najciekawszych momentów gali w Gliwicach. Były judoka i brązowy medalista w judo z Londynu Damian Janikowski stanie w tym boju naprzeciwko byłego ciężarowca, złotego medalisty z Sydney, Szymona Kołeckiego.
Obaj zdecydowali się na wejście do świata MMA w roku 2017 i obaj mają za sobą stoczoną podobną liczbę walk. Obaj też w swoich ostatnich bojach powrócili na drogę zwycięstw po wcześniejszych przegranych. Podczas gali KSW 52 tylko jednak jeden z nich wyjdzie z klatki jako zwycięzca.
Damian Janikowski walczył po raz ostatni podczas gali KSW 50 w Londynie i szybko rozprawił się tam z Brytyjczykiem Tonym Gilesem. Tym samy przypomniał kibicom jak skutecznym i błyskawicznie kończącym walki zawodnikiem potrafi być. Udowodnił to zresztą w swoich wcześniejszych boja dla organizacji KSW. W debiucie w niecałe dwie minuty znokautował Gerardo Julio Gallegosa, a podczas gali KSW 43 zaledwie w osiemnaście sekund rozbił byłego mistrza EFC, Yannicka Bahatiego. Wcześniej Damian pokonał również bardzo doświadczonego Antoniego Chmielewskiego, ale ta walka została zakończona dopiero w drugiej rundzie.
Na nowej sportowej drodze Janikowski nie ustrzegł się również przegranych. Najpierw zmierzył się z byłym mistrzem KSW Michałem Materlą, ale już w pierwszej rundzie musiał uznać jego wyższość w klatce. Później zawalczył z Aleksandarem Iliciem i wszystko wskazywało na to, że zdominuje go na przestrzeni trzech rund, ale tuż przed zakończeniem starcia został znokautowany fantastycznym wysokim kopnięciem w wykonaniu Serba.
Porażki w MMA nie zniechęciły jednak Damiana, który nie tylko ma serce do walki, ale również podchodzi do przegranych jak do integralnej części sportu. Takie zdrowe podejście wyniósł wraz z ogromnym doświadczeniem z mat zapaśniczych. Warto przypomnieć, że Janikowski w roku 2009 zdobył pierwszy tytuł mistrza Polski juniorów i seniorów, a w trakcie całej swojej kariery był mistrzem kraju aż siedem razy. W zapasach zdobył również trzy tytułu wicemistrza świata, a raz został wicemistrzem Europy. Największym jednak osiągnięciem Janikowskiego było wywalczenie brązowego medalu Igrzysk Olimpijskich w Londynie, w roku 2012.
Szymon Kołecki trafił do organizacji KSW dopiero w tym roku i podczas gali KSW 47 zmierzył się z Mariuszem Pudzianowskim, którego pokonał w pierwszej rundzie starcia. Udany debiut w największej europejskiej organizacji MMA był jednak już ósmą walką Kołeckiego w zawodowym MMA.
Szymon zdecydował się na spróbowanie swoich sił w mieszanych sztukach walki ponieważ chciał się sprawdzić i podjąć się nowego wyzwania. Szybko okazało się, że ma ogromne serce do walki i jest niezwykle mocnym zawodnikiem, który dominuje rywali od początku narzucając im swój plan gry. Tak było w pierwszych sześciu pojedynkach. Wszystkie zakończyły się w pierwszej minucie starcia przez nokauty. W końcu jednak Kołecki trafił na rywala, który nie tylko przetrwał jego początkową nawałnicę, ale również mocno odgryzał się rywalowi. Kołecki mimo zmęczenia przewalczył całe trzy rundy, ale ostatecznie przegrał na punkty ten pojedynek. Jak sam później mówił, była to dla niego cenna nauka.
Co ciekawe, Szymon, który w trakcie swojej kariery w podnoszeniu ciężarów pięć razy był mistrzem Europy i dwa razy wicemistrzem świata, a na igrzyskach olimpijskich w Sydney wywalczył srebro, a w Pekinie złoto, o spróbowaniu swoich sił w sporach walki myślał już dużo wcześniej. Oglądał wówczas Pawła Nastulę, który walczył w Pride i to właśnie jego osoba przyciągnęła uwagę Kołeckiego do MMA. Szymon uznał, że jeśli nie jest to najtrudniejsza, to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportowych jakie istnieją i stwierdził, że byłoby to dla niego ogromne wyzwaniem, gdyby mógł się w niej sprawdzić.
Teraz Kołecki już nie tylko się sprawdza, ale jest pełnoprawnym zawodnikiem MMA. Starcie z Damianem Janikowskim pokaże natomiast, który z nich od czasu debiutu w klatce zrobił większe postępy.
Obaj się lubią i szanują, ale zapewniają, że w walce nie będzie sentymentów i każdy z nich będzie chciał udowodnić w niej swoją sportową wyższość. Który z olimpijczyków wyjdzie z tego boju zwycięsko? Przekonamy się już 7 grudnia, podczas gali KSW 52: The Race w Gliwicach.
źródło: KSW