Zbliżamy się do końca tegorocznych eventów skautingowych UFC. Końcowe rozpiski zdają się mieć potencjalne bangery, ale też sporo walk zapowiadających się na grę do jednej bramki.
170 lb: Solomon Renfro (8-1) vs. Jonny Parsons (7-2)
Renfro to 24-latek niemal całą karierę związany z organizacją Cage Fury FC. Początek kariery to walki zwyciężane wyłącznie decyzjami. Od pewnego czasu jednak dokonuje egzekucji w pierwszej rundzie. Jest bardzo agresywny, wyprowadza kumulacje ciosów o dużym natężeniu siły. Rzadko są to dwa te same ciosy. Zazwyczaj jab + sierp lub hak na korpus. Ciosy te dużo ważą. Niepozornym prostym prawie całkowicie odciął świadomość Lee Henry Lilly’emu (7-5). Doskonale lokuje ciosy, jest celny, a przy tym bardzo silny. Rąbie mocarne niskie kopnięcia. W parterze pokazał do tej pory dwie twarze. Ekspresowo po wcześniejszej utracie równowagi udusił go Mike Malott (7-1-1), a z drugiej strony sam świetnie skontrował próbę obalenia Robert Girdona (5-6) i zapiął anakondę. Sam nie obala, będąc z góry po nokdaunie rozpuszcza dużo ciosów. Jest stale aktywny, sprawnie odchyla się przed ciosami lub wślizguje się pod nimi, aby wyprowadzić karcącą bombę. Ma solidną bazę tlenową jak na ilość ciosów, którą podczas starcia wyprowadza.
Parsons to też striker, ale wydaje się, że ze słabszymi szlifami zapaśniczymi od Solomona. Jest wolniejszy, zbiera znacznie więcej uderzeń, sporo pojedynków toczył w ringu, więc może mieć jeszcze większe problemy z obroną obaleń i praca w klinczu. Bardzo słaba praca na nogach, przeciętna kondycja.
Renfro musi oczywiście uważać na kontry i kopnięcia, bo Parsons przyłożyć umie, ale sam powinien z łatwością unikać szarż i niemiłosiernie rozbijać statycznego „Paradoxa”. Ewidentna przewaga szybkości sprawi, że zawsze będzie krok lub dwa przed nim samemu pozostając nieuchwytnym. W razie jakichkolwiek problemów ma po swojej stronie przewagę zapaśniczą, którą wyłapując klincz pod siatką powinien egzekwować.
Typ: Solomon Renfro TKO (75%)
205 lb: Caio Borralho (9-1) vs. Jesse Murray (8-3)
Pierwsza w tej edycji sytuacja, w której zwycięzca jednej z walk został zaproszony do ponownego występu. Caio Borralho pokonał już bardzo szablonowego w swoich akcjach Aarona Jeffery’ego, ale nie dostał umowy, lecz możliwość zawalczenia ponownie. Tym razem będzie to limit kategorii półciężkiej, ale rywal zdaje się być formalnością. Bliżej sylwetce Brazylijczyka przyglądałem się przy okazji tygodnia 5
W skrócie jest to mobilny, atletyczny fighter potrafiący przeciwstawić się w klinczu, regularnie punktujący ciosami prostymi. Jest twardym, przekrojowym zawodnikiem MMA. Sprawnie gasił zapędy Kanadyjczyka do klinczu obracając go lub zrywając. Solidnie kontrował, gdy ten wpadał z ciosami. Dziwił fakt, że nie dostał angażu już po tamtej walce, ponieważ Jeffery z jakichś powodów jest dość poważany w Ameryce Północnej mimo swojego jednostajnego stylu. Tutaj zadanie na pozór jest proste.
Jesse Murray to powiem niezwykle anonimowy zawodnik i znalezienie jego walk graniczy z cudem. Sam znalazłem jedynie jak poddawał wyraźnie ujemnego buma na gali w USA. Będzie to lekkie wróżenie z fusów, ale zakładając, że gdyby przejawiał duży talent, to byłoby o nim głośno oraz fakt, że nawet w walce dostępnej na Fight Pass nie grzeszył techniką to spodziewam się egzekucji ze strony Borralho z delikatnym znakiem zapytania na przekrój Murraya oraz fakt, że Brazylijczyk w wadze półciężkiej może nieco odstawać wzrostem/gabarytami
Typ: Caio Borralho TKO (80%)
205 lb: Armen Petrosyan (5-1) vs. Kaloyan Kolev (10-0)
Typowa batalia dzika zapaśniczego ze stójkowiczem. Kolev miał 2 lata przerwy, bił się z bardzo słabymi zawodnikami. To Judoka skłaniający się tylko do obalania i tam masakrowania rywali. Stosuje zaczepne, dość lekkie proste, czasem skróci dystans, wpadnie z sierpami, aby zapiać klamrę, ale generalnie przynajmniej do momentu przerwy był on w obszarze stójkowym mocno ograniczony. Brak kopnięć, słaba praca nóg, oparta na człapaniu bez dynamiki. Wszystko sprowadza się albo do wpadnięcia bezpośrednio w okolice pasa przeciwnika i wywrócenie go, bądź wyciągnięcie z tego dwóch nóg pod siatką. Sporo klinczu, brudny boks, ale niewiele z tego wynika i sędziowie sami przerywają ten impas. Podobnie jest, gdy już obali. Lakoniczna agresja, bez szczególnego przykładania się do zakończenia walki. Z reguły to rywale są tak niskiej klasy, że sami nie mają ochoty dalej walczyć, gdy już Bułgar ich położy. Na pewno potrafi rzucać, ale nigdy nie imponował kondycją, ani eksplozywnością. Może coś się przez te dwa lata zmieniło, ale póki co jest to bardzo nadmuchany rekord i niewiele więcej.
Petrosyan to absolutne przeciwieństwo. Były mistrz AMC, dwa niezłe nazwiska w rekordzie i kompletnie inne atuty w klatce. To wyłącznie kickbokser majacy olbrzymie problemy z zapasami. Jest podatny na zamęczanie pod siatką, nie może przeciwstawić się siłowo (może to mieć związek z tym, że wcześniej walczył w dywizji średniej). Z dołu nie ma nic do zaoferowania poza wstawaniem, które też nie udaje się zbyt często. Stójka bardzo ułożona. Dużo kopnięć na różnych wysokościach, regularnie z nogi wykrocznej. Składne kombinacje prostych okraszane middlem lub frontem. Po szybkim nokaucie w wyniku którego stracił pas AMC odporność na ciosy stała się bardzo wątpliwa. Sam jest niebywale groźny w każdym momencie walki. Zamęczany zapaśniczo przez Minakova czy Aliskerova odpalał w drugich rundach bomby, którymi ciężko nokautował.
Zdaje się, że Kolev ma odpowiednie narzędzia, aby pokonać Petrosyana. Z tym że kontrola Bułgara też tytaniczna nie jest. Wymykał mu się chociażby Georgiev. Groźny w każdym momencie Armen może nawet próbować rozbić nieco oponenta, potem oddać obalenie i go spompować, gdyż dysponuje znacznie lepszą wydolnością. To Petrosyan krócej wie o tym pojedynku, bo Kolev miał pierwotnie walczyć na wcześniejszym evencie z innym rywalem, ale jeśli podszlifował zapasy, a Bułgar nie zmienił wiele w swojej grze, to nieznacznie wskażę na byłego mistrza jednej z najlepszych organizacji w Europie.
Typ: Armen Petrosyan TKO (60%)
135 lb: James Barnes (14-4) vs. Pedro Falcão (14-3)
Obecność 39-letniego koguciego, który w przeszłości bez większych sukcesów rywalizował na głębokich prelimsach Bellatora budzi zdziwienie. Niezbyt wyróżniający się parterowiec podatny na nokauty. Brazylijski oponent to weteran Shooto, czarny pas BJJ. Niewiele jest jego starć w sieci, ale zdaje się być klasę lepszym zawodnikiem. Dobre BJJ kompletnie niweluje główne atuty 39-latka, a i w stójce ma wszelkie narzędzia, aby posadzić Amerykanina i z przytupem zameldować się w organizacji UFC. Głównym tematem nie powinna być sama walka, a to jak zawodnicy pokroju Jamesa znajdują się na DWCS.
Typ – Pedro Falcão TKO (80%)