Szymon Kołecki, były mistrz olimpijski i zawodnik MMA, wyraził zaniepokojenie obecną sytuacją KSW, jednocześnie podkreślając swoje przywiązanie do największej polskiej organizacji MMA.
W rozmowie z naszym portalem Szymon Kołecki podzielił się przemyśleniami na temat wyzwań stojących przed federacją.
Z ogromną przykrością patrzę, jak zawodnicy z KSW odchodzą. Mimo że w KSW od lat już nie walczę, cały czas jestem kibicem tej organizacji. Oprócz Federacji Babilon MMA, KSW jest dla mnie najważniejsza, najistotniejsza i to się nie zmieni bez względu na nasze relacje zawodowe.
powiedział.
Były zawodnik KSW zwrócił uwagę na zmiany, jakie zaszły w organizacji na przestrzeni lat. Jego zdaniem, zwiększenie liczby gal z 4-5 do 12 rocznie wpłynęło na postrzeganie marki.
Kiedy były 4 gale w roku, czasem 5, to były wydarzenia kwartalne, na które ludzie czekali, poprzedzone ogromną zapowiedzią, na których z reguły walczyły wielkie gwiazdy. Natomiast dzisiaj przy 12 galach jest to trudne do zrobienia i to wszystko powszednieje.
wyjaśnił.
Kołecki nie ukrywa, że odejścia takich zawodników jak Mariusz Pudzianowski, Roberto Soldić czy Michał Materla stanowią poważne wyzwanie dla organizacji. Mimo to, wierzy w potencjał KSW i możliwość odwrócenia niekorzystnego trendu.
Liczę na to, że KSW przypuści jakąś kontrofensywę, bo potencjał jest ogromny, doświadczenie jest duże, marka jest duża. Jest, moim zdaniem, potrzeba tego, żeby to właśnie KSW rządziło na rynku, a nie jakieś federacje freakowe podgryzały i podbierały zawodników.
podkreślił.
Zobacz także: Dlaczego Michał Materla nie zawalczy dla KSW? Lewandowski i Rysiewski zabierają głos
Kołecki wyraził nadzieję, że przedstawiciele KSW – Martin Lewandowski, Wojsław Rysiewski i Maciej Kawulski – znajdą sposób na umocnienie pozycji organizacji.
Mam nadzieję, że Martin, Wojsław i Maciek zrozumieją, że jest potrzeba czegoś i że coś takiego zrobią, bo ja bym chciał, żeby to KSW było najlepsze.
podsumował.