Fares Ziam chce się pokazać z jak najlepszej strony, walcząc na własnej ziemi. Zapowiada, że zrobi wszystko co w jego mocy, by posłać Michała Figlaka na deski. Pytanie tylko, czy on mu na to pozwoli?
Przed nami historyczna gala UFC w Paryżu. Już od kilku dni emocje wiszą w powietrzu. Gołym okiem widać po reakcjach francuskich kibiców, że bardzo długo z niecierpliwością wyczekiwali tego wydarzenia. Rozpiska jest skompletowana w taki sposób, iż nie brakuje w niej właśnie reprezentantów Trójkolorowych. Z jednym z nich przyjdzie się zmierzyć naszemu rodakowi – Michałowi Figlakowi (8-0).
Zobacz także: Wszyscy bohaterowie UFC Paris twarzą w twarz przed galą [WIDEO]
Nieskazitelny rekord nie robi jednak na Faresie Ziamie (12-4) zbyt dużego wrażenia. Zapowiada, że jest gotowy na każdy scenariusz i postara się, by to właśnie jego ręka powędrowała ku górze. Wymarzony sposób na triumf? Nokaut.
Chciałbym, żeby to była bardzo dobra walka. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony i wygrać walkę przed czasem. Marzę o pierwszym skończeniu w UFC, chcę to zrobić w Paryżu, dla fanów. Pragnę mocnego nokautu.
powiedział Ziam w rozmowie z mediami.
Pojedynek z Figlakiem będzie dla niego piątym pod sztandarem największej organizacji MMA na świecie. Jak na razie jego tamtejszy bilans wynosi 2-2. Po raz ostatni widziany był w akcji, w lutym bieżącego roku. Szybko, bo już w inauguracyjnej odsłonie musiał wtedy uznać wyższość oponenta – Terrance’a McKinneya (13-4), zostając zmuszonym do odklepania.
Źródło: MMA Junkie