W obszernej rozmowie z TheMacLife, Conor McGregor zdradził, jak zapatruje się na swoją najbliższą przyszłość. Cóż, Irlandczyk nie widzi innej możliwości, aniżeli natychmiastowe starcie o pas z Kamaru Usmanem.
Choć drabinkowo nie ma to najmniejszego sensu, wiadomo, że jeśli mówi się o przypadku Conora McGregora (22-6), bez sensu jest zastanawiać się nad zasadnością. W jego mediach społecznościowych na bieżąco możemy śledzić poczynania, gdzie wyraźnie widać, jak bardzo nabrał masy. Z tego względu nie interesuje go raczej występ w kategorii lekkiej, a półśredniej, gdzie od razu chciałby zawalczyć z tamtejszym czempionem – Kamaru Usmanem (20-1).
Ja kontra Usman w 170 funtach, to coś, na co się teraz zapatruję. Wcześniej wpisałem się w ramy dywizji lekkiej, ale teraz jestem duży. Czuję się duży, silny, zdrowy – mam dobrą energię. Wracając po tak paskudnej kontuzji, nie chcę za dużo redukować. Tak czy inaczej nie ma to sensu. Czuję się pewnie naprzeciw Usmana – niedbały, konwencjonalny zapaśnik bez jakiejkolwiek gry parterowej. Co może zrobić? Gdzie jest zagrożenie? W ogóle go nie dostrzegam.
Choć w ostatnim czasie sporo dyskutowało się o jego możliwości na otrzymanie natychmiastowej walki o pas w kategorii lekkiej, nie wiadomo, jak sytuacja wygląda przy okazji dywagacji dotyczącej dywizji do 77 kilogramów. „Notorious” zdaje się być jednak pewny, iż to jedyne, dobre rozwiązanie.
Dość nieposzanowania w moją stronę. Ludzie okażą mi szacunek za wiele aspektów mojej gry – styl i wszystko inne. Wrócę prosto do walki o pas. Nie miej żadnych złudzeń. To będzie titleshot, albo nie walczę. To musi być to. Co innego mogłoby to, k*rwa, być?
McGregor ma za sobą trudny okres w sportowej karierze. Przegrywał trzy z czterech minionych konfrontacji, w tym dwukrotnie z Dustinem Poirierem (28-7). Przy okazji ostatniej walki nabawił się kontuzji nogi, która wyłączyła go z gry na dłuższy czas.
Źródło: YouTube/TheMacLife