UFC stało się bardziej mainstreamowe, a żeby zainteresować kolejne osoby właśnie z mainstreamu, musisz mieć więcej takich ogólnie znanych sportowców. Sądzę, że to dobrze. Byle tylko nie mylić, kto jest kim.

GSP nie miałby zatem nic przeciwko temu, aby zobaczyć np. pojedynek dwóch aktorów takich jak Jean-Claude Van Damme i Steven Seagal, pod warunkiem, że na karcie UFC przeważałyby regularne pojedynki między zawodowymi fighterami.

Absolutnie jestem za! Naprawdę, jestem za. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby np. hokeista zawalczył z jakimś zawodnikiem MMA.

Georges przyznał, że nie należy do tych osób, które martwią się o zachowanie „czystości” mieszanych sztuk walki w klatce UFC. Jest raczej zdania, że między dawaniem rozrywki a legitymizowanymi walkami jest naprawdę cienka różnica.

Jesteśmy od tego, by dawać rozrywkę. A ponieważ tak jest, to większość decyzji podejmowanych jest dla kasy. Sądzę, że dzieje się tak zwłaszcza od chwili, gdy UFC zostało sprzedane. Właściciele mają spore wypłaty do zrobienia, zatem muszą dbać o biznes. Ja wiem, że dla niektórych taki stan rzeczy może być frustrujący, ale tak być musi, że mamy do czynienia z miksem [rozrywki i sportu – przyp. red.].

zakończył GSP.