Coraz mniej czasu dzieli nas od kolejnej, numerowanej gali produkowanej pod sztandarem UFC. Na wydarzeniu z numerem 261 dojdzie do trzech mistrzowskich pojedynków. Jedno z nich to rewanżowe starcie na szczycie dywizji półśredniej, pomiędzy Kamaru Usmanem oraz Jorge Masvidalem. Były pretendent do mistrzowskiego tytułu – Gilbert Burns nie ma wątpliwości co do wygranego.
Pierwsza konfrontacja pomiędzy aktualnym czempionem, Kamaru Usmanem (18-1), a Jorge Masvidalem (35-14) miała miejsce w lipcu minionego roku. „Nigeryjski Koszmar” nie dał wówczas swojemu rywalowi żadnych szans i pewnie prowadząc pojedynek przez pięć rund, ostatecznie zwyciężył przez jednogłośną decyzję sędziów. Warto jednak pamiętać, że „Gamebred” zaakceptował wtedy batalię niespełna tydzień przed eventem, w związku z czym często podnosiły się głosy, że gdyby miał wtedy pełny okres przygotowawczy, to byłby wstanie strącić mistrza z tronu.
Zobacz także: Gilbert Burns kontra Stephen Thompson w planach na UFC 264
O tym, czy mu się to uda przekonamy się już w najbliższy weekend. Aktualny numer dwa dywizji do 77 kilogramów – Gilbert Burns (19-4) natomiast mocno w to powątpiewa. Co prawda uważa, że pojedynek ten będzie wyglądał całkowicie inaczej, aniżeli pierwszy, aczkolwiek w roli faworyta wciąż stawia Usmana.
Myślę, że wiele kwestii będzie wyglądało inaczej. Masvidal na pewno jest teraz w formie. Ludzie nie rozumieją, jak ciężko jest ścinać wagę w tak krótkim czasie. Teraz cały proces będzie wyglądał inaczej. W przeszłości przyjąłem starcie z krótkim wyprzedzeniem, także zdaje sobie sprawę z trudności.
Masvidal poczuł już siłę Usmana – wie z czym będzie musiał się mierzyć, ale to działa w dwie strony. Wydaje mi się, że przebieg walki będzie się różnił, za to wynik będzie taki sam.
powiedział „Durinho” w wywiadzie dla MMA Junkie.
Nigeryjczyk dzierży mistrzowski tytuł, odkąd na UFC 235 jednogłośną decyzją pokonał Tyrona Woodleya (19-7-1). Od tego czasu stoczył jeszcze trzy kolejne batalie, za każdym razem pewnie broniąc trofeum. Po raz ostatni wystąpił w lutym bieżącego roku, kiedy to w trzeciej odsłonie konfrontacji posłał na deski Burnsa.
Źródło: MMA Junkie