Niepokonany Szymon Herrmann rzuca wyzwanie mistrzowi wagi średniej Babilon MMA, ryzykując status oficjalnego pretendenta w starciu z niebezpiecznym Artursem Ozolinsem. Czy Adrian Błeszyński wreszcie zdecyduje się bronić pasa, czy wolałby kontynuować karierę w mediach społecznościowych?
Szymon Herrmann (5-0) z klubu Ankos MMA to jedno z najgorętszych nazwisk polskiej sceny MMA w wadze średniej. Zawodnik, który w maju tego roku zapewnił sobie status obowiązkowego pretendenta do pasa Babilon MMA, pokonując Mariusza Krzeszowskiego, nie zamierza czekać bezczynnie na mistrza. W piątek na gali KPS Food & Elmas Babilon MMA 55 w Radomiu zmierzy się z Artursem Ozolinsem, który we wrześniu sensacyjnie pokonał niepokonanego wcześniej Brajana Przysiwka.
Herrmann nie ukrywa frustracji związanej z brakiem konkretnej daty mistrzowskiej walki z Adrianem Błeszyńskim. W rozmowie przed galą zawodnik Ankosu MMA nie szczędził uszczypliwości pod adresem „Aresa”.
Zgodziłem się na walkę, bo chcę walczyć. Nie mogłem sobie pozwolić, żeby w tym roku wyjść do klatki tylko raz. Ryzyko jest częścią tego sportu i jeśli chcę być w czołówce tej kategorii, nie mogę obawiać się żadnego rywala. Traktuję Ozolinsa jako większe wyzwanie niż Aresa — i właśnie dlatego wziąłem tę walkę.
wyjaśnił Herrmann.
Niepokonany zawodnik nie ukrywa, że oczekiwał od mistrza większego zaangażowania w obronę pasa. Błeszyński w ostatnim czasie skupiał się na walkach poza federacją Babilon MMA, co spotyka się z krytyką pretendenta.
Jeśli chodzi o Aresa, to oczekiwałem, że skupi się na obowiązkach mistrza, bo na tym wszyscy zyskujemy — zarówno zawodnicy, jak i federacja — a nie walkach w kickboxingu czy tańcu na Instagramie. Zależało mi na walce o pas, bo chciałem sięgnąć po tytuł i większe pieniądze, ale jego brak aktywności odebrał mi tę możliwość.
stwierdził Herrmann.
Mimo rosnącego zainteresowania ze strony większych organizacji, 29-letni zawodnik pozostaje skoncentrowany na najbliższym wyzwaniu. Herrmann podkreśla, że ryzyko jest wpisane w sport, a on sam potrzebuje go do rozwoju. Wierzy również, że niezależnie od wyniku piątkowej walki, pozostanie na szczycie listy pretendentów.
Ja jednak robię swoje. Walczę, wygrywam i idę po to, co mi się należy.
podsumował zdeterminowany Herrmann.
Czy piątkowe zwycięstwo w Radomiu ostatecznie zmusi Błeszyńskiego do obrony pasa? A może federacja Babilon MMA będzie zmuszona do odebrania tytułu „Aresowi”?
Źródło: Babilon MMA
