Miesha Tate powróciła do oktagonu po pięcioletniej przerwie. Na lipcowej gali przez TKO wygrała z Marion Reneau. Jak sama zapowiedziała, zamierza dać szansę każdej zawodniczce i nie będzie wybrednie dobierać sobie nowych rywalek. Na te słowa odpowiedziała Holly Holm, która w 2016 roku przegrała z „Cupcake”.
Tate na gali UFC 196 pokonała Holm przez techniczne poddanie pod koniec piątej rundy. Dla Holm to starcie było pierwszą obroną tytułu dywizji koguciej. I choć dominowała przez większość walki, to Tate zakończyła ten pojedynek przed czasem.
Minęło kilka lat, jednak widać, że dla Holm ta przegrana wciąż jest warta rewanżu. Po udanym powrocie byłej rywalki Amerykanka zaproponowała, by obie raz jeszcze spotkały się w oktagonie:
Uważam, że dla mnie walka z Mieshą ma duży sens, ponieważ jest to porażka, za którą chcę się zemścić. W walce to ja dominowałam, ja wygrywałam i świetnie sobie radziłam aż do samego końca. Pozostaje pewien niesmak i chcę to naprawić. Wiem, że Miesha nie unika wyzwań, więc nie widzę powodu, dla którego miałoby nie dojść do tego pojedynku.
Holm ostatni raz stanęła do walki na gali w październiku ubiegłego roku, gdy przez jednogłośną decyzję wygrała z Irene Aldaną. Wcześniej mierzyła się też m.in. z Amandą Nunes, z którą przegrała przez TKO w pierwszej rundzie.
źródło: mmajunkie.usatoday.com