Igor Michaliszyn, jeden z czołowych zawodników wagi półśredniej KSW, odniósł się do oświadczenia Tomasza Brondera oraz klubu Silesian Cage Club, dotyczącego rozstania z zawodnikiem, który reprezentował barwy klubu przez ostatnią dekadę.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
W wywiadzie dla naszego portalu Igor Michaliszyn nie ukrywał rozczarowania sposobem, w jaki klub postanowił publicznie rozegrać sprawę rozstania.
Nie wiem, w ogóle mi się nie podoba to, że Tomek tak do internetu wyszedł z tym wszystkim, bo dalej uważam, że takie rzeczy powinno się załatwiać po prostu między sobą. Internet to nie jest miejsce do takich wywodów i wypocin.
stwierdził zawodnik.
Według Michaliszyna, oświadczenie Silesian Cage Club pojawiło się po tym, jak trener złamał wcześniejsze ustalenia.
W piątek, w dzień ważenia, wchodzimy sobie na telefon i widzimy, że zostaliśmy wyrzuceni z grupy klubowej. Nie powiem, że to jakoś mnie dotknęło, bo gdzieś tam pewnie byłem przygotowany, że takie coś się może zdarzyć, bo znam Tomka, ale to było takie po prostu słabe. Zrobione, żeby wybić z rytmu.
wyjaśnia Igor.
Zawodnik odniósł się również do oskarżeń dotyczących braku oficjalnej informacji o odejściu z klubu.
Tomek obiecywał, że podczas fight weeku nie będziemy poruszać tematów związanych z klubem i na spokojnie porozmawiamy po walce. Natomiast w piątek, dzień przed galą, zostałem usunięty z grupy SCC wraz z Adamem i Mateuszem. Dla mnie była to jasna deklaracja, że już nie jesteśmy członkami klubu.
czytamy w oświadczeniu Michaliszyna, które pojawiło się w social mediach tuż przed naszym wywiadem.
Zawodnik nie szczędził również gorzkich słów na temat zachowania swojego byłego trenera po przegranej walce z Arturem Szczepaniakiem na gali XTB KSW 105.
Myślę, że uśmiechy Tomasza po mojej przegranej mówią też same za siebie.
napisał w mediach społecznościowych.
Były reprezentant Silesian Cage Club zwraca uwagę, że od dłuższego czasu większość przygotowań do walk organizował samodzielnie.
Byłem trochę sam sobie sterem i okrętem od dłuższego czasu. Te moje przygotowania, wyjazdy sparingowe, wyjazdy do innych klubów – to ja gdzieś sobie tam wszystko planowałem. Z Niedźwiedziem rozmawiałem, jak to rozgryźć, kiedy pojechać, kiedy co zrobić, bo nie było jakiejś tam innej większej inicjatywy.
Igor nie kryje, że relacje w klubie od dawna nie układały się najlepiej.
Przez te 10 lat byłem zaangażowany całym serduchem w ten biznes, bo na miano klubu potrzeba czegoś więcej… Dla mnie i moich przyjaciół najważniejszymi aspektami w drodze wojownika jest pasja, szczerość, uczciwość i wsparcie na każdym etapie tej przygody. Natomiast Tomasz traktował nas jako żołnierzy, którzy przynoszą dochód.
napisał zawodnik.
Mimo trudnego rozstania, Michaliszyn patrzy w przyszłość z optymizmem.
Cieszę się, fajnie, że to już w końcu jest za nami, że ta atmosfera się oczyści. Uważam, że w tym kroku ta zmiana była już potrzebna od dłuższego czasu.
Zawodnik wraz z Adamem Niedźwiedziem i Mateuszem Grzelcem planuje stworzyć własne miejsce treningowe, które wkrótce ma stać się „jednym z mocniejszych punktów na mapie Polski”.
Czuję, że w końcu zbudujemy z Adamem i Mateuszem miejsce, gdzie każdy będzie tak samo traktowany! Gdzie atmosfera i energia będą na pierwszym miejscu! Bo koniec końców klub to coś więcej niż karnety, ciuchy i procenty… to miejsce, gdzie słowo rodzina nabiera większego znaczenia.
podsumował Michaliszyn.