Zaledwie godzinę po spektakularnym zwycięstwie w Dana White’s Contender Series, Iwo Baraniewski już wiedział, kiedy i z kim zawalczy w swoim debiucie w największej organizacji MMA na świecie. Artur Gwóźdź, menadżer polskiego zawodnika, ujawnił zaskakujące szczegóły.
Iwo Baraniewski, który w zaledwie 20 sekund znokautował Mahameda Aly’ego podczas DWCS, nie będzie długo czekał na swoją pierwszą walkę w UFC. Jak zdradził jego menadżer Artur Gwóźdź, negocjacje z matchmakerem UFC Mike’em Maynardem rozpoczęły się niemal natychmiast po zakończeniu pojedynku.
Godzinę po jego debiucie w Dana White Contenders Series już byłem na telefonie z Mike’em Maynardem. W ciągu godziny ustaliliśmy kolejną jego walkę – debiut w UFC.
powiedział Gwóźdź w wywiadzie dla naszej redakcji.
Choć szczegóły pozostają tajemnicą, menadżer zawodnika potwierdził, że debiut odbędzie się jeszcze w tym roku na gali numerowanej UFC. Rywalem Polaka będzie zawodnik już mający doświadczenie w oktagonie największej organizacji MMA na świecie.
Bardzo fajna, ciekawa walka. Trener i Iwo od razu się na tę walkę zgodzili. Rywal z doświadczeniem w UFC.
zdradził Gwóźdź, dodając:
Iwo wraca na początku października i zabiera się za robotę. Jest nadal w Vegas, a walkę zobaczycie jeszcze w tym roku.
Baraniewski, który wszystkie swoje zawodowe zwycięstwa odniósł przed czasem i w pierwszej rundzie, zrobił ogromne wrażenie na włodarzach UFC. Gwóźdź podkreślił, że organizacja widzi w nim duży potencjał i chce na niego stawiać.
Dana White podkreślił, że sześć walk, wszystkie sześć przed czasem i w pierwszych rundach – to było motywem przewodnim jego kontraktu z UFC.
wyjaśnił menadżer.
Zobacz także: Andrzej Grzebyk: Soldić to tylko człowiek, jestem gotowy rzucić mu wyzwanie
Polski zawodnik od początku kariery konsekwentnie dążył do UFC, omijając oferty europejskich organizacji. Teraz jego cierpliwość i determinacja zostały nagrodzone nie tylko kontraktem, ale również szybkim debiutem na prestiżowej gali.
Ten chłopak ma naprawdę papiery na wielkie rzeczy i rozwija się z każdym kolejnym treningiem.
podsumował Gwóźdź.