Potencjalne starcie naszego mistrza UFC Jana Błachowicza z Israelem Adesanyą rozgrzewa fanów już od jakiegoś czasu. Co ciekawe, dla organizacji UFC nie jest temat, który pojawił się w ostatnich dniach, lecz był on już omawiany i na poważnie rozważany zaraz po wygranej Polaka na UFC 253.
Goszczący w programie Ariel Helwani’s MMA Show Jan Błachowicz obszernie wypowiedział się na temat medialnych spekulacji wokół pojedynku z Israelem Adesanyą. Walka ta potencjalnie może odbyć się w marcu, bo właśnie taki termin dopuszcza jako najwcześniejszy możliwy aktualny mistrz wagi półciężkiej.
Jak się okazuje, scenariusz, zgodnie z którym Jan miałby zawalczyć z Adesanyą, był rozważany przez UFC natychmiast po tym, jak Polak zwyciężył z Dominickiem Reyesem na gali w Abu Dhabi, 26 września, a sam Izzy pokonał Paulo Costę.
Zapytali mnie o to już po mojej walce w Abu Dhabi, następnego dnia. A ja odparłem: „Oczywiście, ale nie teraz, tylko w marcu. Mogę walczyć w marcu, z kimkolwiek, to żaden problem. Ale wcześniej nie dam rady zawalczyć. To jest jedyny problem, który może mieć mój rywal, że mogę wyjść do walki w marcu. Jeśli Israel chce zaczekać, to ok, zawalczymy w marcu.
powiedział Janek i wyjaśnił, że taki termin wynika nie tylko z tego, że w grudniu oczekuje narodzin dziecka.
Sytuacja w Polsce nie jest obecnie najlepsza. Nie wiemy, co się może wydarzyć. Póki co trenujemy normalnie, ale nie wiadomo, co będzie. Do tego ludzie wychodzą na ulice [strajkują]. Nie wiemy, co nas czeka.
Dopytany dla ścisłości, czy w Abu Dhabi zaproponowano mu walkę właśnie z Adesanyą, a nie innym zawodnikiem, Błachowicz wyjaśnił:
Spytali mnie, czy chcę walczyć z Izzym, a ja powiedziałem: tak, ale w marcu. (…) Nie podali mi wtedy dokładnie, o jaki dzień chodzi, ale miała to być walka w grudniu. Może chodziło o 12-tego grudnia, nie wiem.
Polak stwierdził też, że walka z Adesanyą jest w jego mniemaniu bardziej prawdopodobna, niż z rywalami rankingowymi w wadze półciężkiej.
Cały wywiad Janka dla Ariela Helwaniego można odsłuchać na YouTube:
źródło: YouTube/ESPN