Na Jana Błachowicza, jako mistrza UFC czeka teraz wiele trudnych wyzwań. Sam zawodnik, od razu po zdobyciu trofeum wyzwał do walki uważanego za jednego z najlepszych w historii, Jona Jonesa, jednak starcie to wydaje się na chwilę obecną niemożliwe, ze względu na to, iż „Bones” postanowił przejść do królewskiej kategorii i tam dalej budować swoją legendę.
Chyba wszyscy doskonale pamiętają, że początki Jana Błachowicza w największej organizacji MMA na świecie nie należały do najlepszych. Polak wygrał zaledwie dwa z sześciu pojedynków, aczkolwiek przez zdeterminowanie i ciężką pracę zdołał się podnieść i odnieść ogromny sukces.
Zobacz także: Cieszyn oszalał na punkcie swojego „Księcia”! Zobaczcie huczne powitanie Jana Błachowicza [WIDEO]
37-latek został czempionem po tym, jak na wydarzeniu UFC 253, w świetnym stylu pokonał Amerykanina, Dominicka Reyesa, posyłając go na deski już w 2. odsłonie walki. Jeden z komentatorów, Jon Anik twierdzi, iż już kilka dni przed samym eventem był przekonany o tym, że to „Cieszyński Książę” sięgnie po tytuł.
Gdy usiedliśmy z Janem Błachowiczem w środę, kilka dni przed walką, wydawało się nieuniknione, że to on sięgnie po pas. Był niesamowicie zrelaksowany, świadom tego, że jest w szczycie kariery i gotów do startu. Co prawda nie chcesz wyciągać pochopnych wniosków z takiej interakcji z zawodnikiem kilka dni przed galą… ale wyglądał na znakomicie przygotowanego mentalnie.
powiedział spiker w rozmowie z TVP Sport.
Na ten moment nie wiadomo, kto będzie kolejnym oponentem Polaka. Anik uważa jednak, że ktokolwiek by to był, będzie miał duży problem, by strącić Błachowicza z tronu.
To niesamowity zawodnik i wspaniały człowiek. Uważam, że którykolwiek z tych pretendentów – Glover Teixeira, Santos, Jon Jones czy ktokolwiek inny – będzie musiał mocno się napracować, żeby zdetronizować nowego mistrza. Jan stoczył perfekcyjny pojedynek. Po walce Reyes oddał mu należny szacunek. Jan to mistrz z krwi i kości i daje powody by sądzić, że może obronić pas trzy lub cztery razy.
Jan znajduje się obecnie fali czterech wygranych z rzędu. Drogę do mistrzowskiego tytułu utorował sobie, wygrywając kolejno z Lukiem Rockholdem, Ronaldo Souzą oraz Coreyem Andersonem, by w „najważniejszym boju” pokonać „Devastatora” i sięgnąć po najwyższy laur.
Zobacz także: Nikt mnie do tego nie namówi – Mamed Khalidov wyklucza rewanż z Michałem Materlą
Źródło: sport.tvp.pl