Wygląda na to, że przyszłość Roberto Soldica w KSW rozstrzygnie się na przestrzeni najbliższych dni. Tak przynajmniej wynika ze słów jednego z właścicieli – Martina Lewandowskiego – który uchylił nieco rąbka tajemnicy podczas prowadzonego tuż po zakończeniu 69. edycji live’a.
Roberto Soldic (20-3) to obecnie jedna z największych gwiazd polskiej organizacji. Chorwat wkupił się w łaskę kibiców medialnością, lecz przede wszystkim umiejętnościami, które prezentuje w okrągłej klatce. Dzięki nim, sięgnął po dwa mistrzowskie tytuły w kategorii półśredniej oraz średniej. W ostatnim czasie coraz częściej spekuluje się jednak o jego potencjalnym transferze do globalnego potentata – UFC.
Zobacz także: „Może w nadchodzących dniach podpisać kontrakt” – Soldic coraz bliżej UFC!
Soldic ma w kontrakcie z KSW jeszcze jeden pojedynek. Branych pod uwagę może być tutaj kilka opcji – obrona któregoś z trofeów, bądź nawet przejście do dywizji półciężkiej i próba zdobycia trzeciego pasa, o czym też przecież w przeszłości się wspominało. Na ten moment brak konkretów.
Kiedy Roberto zawalczy? Też nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, dlatego dopóki się dogadam lub nie dogadam, to będziemy decydowali, czy to będzie jego ostatnia walka w KSW, czy też po prostu jeżeli przedłużymy na kolejne lata, to – wiadomo – inaczej będziemy planowali.
powiedział Martin Lewandowski.
Dopytany o przyszłość „Robocopa” w największej organizacji MMA nad Wisłą, promotor odparł, iż ta jeszcze jest niejasna. Natomiast wszystko może rozstrzygnąć się w najbliższym czasie.
Jego przyszłość w KSW jeszcze jest niepewna. Miałem mieć w tym tygodniu rozmowę, ale będę mieć w kolejnym, czyli po tej gali. Myślę, że będę już naciskał coś, żeby jakieś deklaracje padły.
Na wypadek, gdyby Roberto zdecydował się odejść z KSW, przedstawiciele organizacji układają różne scenariusze. Po wczorajszym wydarzeniu wywiązał się choćby temat potencjalnego zestawienia Adriana Bartosińskiego (12-0) z Tomaszem Romanowskim (15-8) o zwakowany pas, więc zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
Źródło: Instagram/Martin Lewandowski