Aktualna mistrzyni wagi koguciej, Julianna Pena, wypowiedziała się w negatywnym kontekście na temat Rondy Rousey. Przede wszystkim zwróciła uwagę na dziedzictwo, które była mistrzyni zostawiła po sobie w UFC.
W jednym z nowszych odcinków The MMA Hour Ariela Helwaniego, Julianna Pena (12-4) poruszyła temat Rondy Rousey (12-2), która zakończyła już dawno karierę w MMA, a aktualnie występuje regularnie na galach WWE.
Ronda to stare dzieje. Stworzyła swoją postać na tym, że dominowała dywizję, niszczyła przeciwniczki w 10 sekund, stała się przez to gwiazdą. Co prawda było to niesamowite, ale została znokautowana dwa razy i nigdy już nie wróciła. Poddaje to pod wątpliwość jej wartość. Musiała przejść do WWE, co rozumiem i myślę, że to dobry ruch, ale… Jako zawodniczka, wiem że najprawdopodobniej to ją boli w środku. Zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że jej dziedzictwo zostało zrunjowane przez to, że nigdy nie wróciła do UFC. Jeśli faktycznie tak jest, to zachęcam ją do powrotu. Jeśli wyrazi taką chęć, to czekam z otwartymi rękoma. Skupiam się co prawda na Amandzie Nunes, ale prędzej czy później Ronda mogłaby być dobrą opcją.
Aktualna mistrzyni obiektywnie twierdzi jednak, że Rousey do UFC nie wróci.
Tak jak mówię, obecnie w świecie MMA jest trochę żartem. Niby rozumiem, że dostaje miliony dolarów za branie udziału w wrestlingu. Ale prawdziwy punkt tej gry pojawia się w UFC, tak sądzę. Jeśli jednak tego chce, to jestem gotowa.
Według wielu ludzi, powrót Rousey nie wydaje się jednak prawdopodobny, co zaznaczyła też Pena. Sama Ronda nie wyraziła otwarcie chęci na taki scenariusz. Ostatnią walkę stoczyła 31 grudnia 2016, przegrała wtedy przed czasem z Amandą Nunes (21-5).
Julianna Pena również stoczyła ostatnią walkę naprzeciwko „Lwicy”, jednakże wygrała przez poddanie w drugiej rundzie, co było dla wielu sporą niespodzianką. Teraz planowany jest pomiędzy nimi rewanż, choć nie został jeszcze oficjalnie ogłoszony. Data również jest nieznajoma.
Źródło: The MMA Hour/Youtube