Choć Daniel Omielańczuk początkowo dobrze radził sobie w starciu z Ricardo Praselem, popełnił błąd, za który słono zapłacił. „Niestety, już nie było wyjścia, nie potrafiłem z tego wyjść” – mówi w rozmowie z naszym portalem.
28 maja doszło do KSW 70, gdzie w co-main evencie, po 13 latach nieobecności w tej organizacji, wystąpił Daniel Omielańczuk (25-13-1). Kibice mieli co do niego ogromne oczekiwania, sugerując nawet, że to on może być zawodnikiem, który zdetronizuje Phila De Friesa (21-6). Niestety okazało się inaczej, a Ricardo Prasel (13-3) stał się przeszkodą, której nie udało się przejść.
Zobacz także: KSW 70: Ricardo Prasel poddał Omielańczuka w 1. rundzie! [WIDEO]
Każdy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak dobry jest pochodzący z Brazylii zawodnik w płaszczyźnie parterowej. Mimo tego, reprezentant WCA Fight Team postanowił się tam z nim zmierzyć. Dlaczego tak się stało?
Wygrał instynkt. Ja mam zawsze tak – czy to na sparingach, czy w walce. To już druga walka tak spieprzona… Przechwytuję kopnięcia i jak to robię, to obalam, wyrzucam po prostu do góry i idę za tym z ciosami. Z innymi przeciwnikami czy sparingpartnerami to się sprawdza, ale wiedziałem, że teraz się nie sprawdzi. Mówiłem sobie, że tego nie zrobię. Wiedziałem, że przechwycę jego kopnięcie, ale nie chciałem wpadać w parter. Zrobiłem to z rozpędu. Jeżeli robisz coś 100, 200, 300 razy na sparingach i masz taki nawyk, ciężko jest to wyplenić, bo sobie tak pomyślę. Nie dość, że to, to jeszcze poszedłem do pozycji, która idealnie mu pasuje. W każdej walce pratycznie to robi. Skręca się do głębokiej gardy – wiedzieliśmy, że będzie to robił i łapał nogę. Niestety, już nie było wyjścia, nie potrafiłem z tego wyjść.
Pomimo trzeciej przegranej pod sztandarem KSW (dwie wcześniejsze miały miejsce w 2009 roku), Daniel Omielańczuk wskoczył na piątą lokatę w oficjalnej klasyfikacji królewskiej kategorii organizacji. Zobaczymy więc, z kim przedstawiciele zdecydują się go zestawić w najbliższej przyszłości.