Konflikt Jona Jonesa z władzami UFC skłonił go do przerwy od występów, która – jak sam zawodnik zapowiedział – prędko się nie zakończy.
Aktualny czempion dywizji półciężkiej, uważany za jednego z najlepszych w historii MMA – Jon Jones toczy bój z amerykańską organizacją już od dłuższego czasu. Co chwilę dostarczane nam są nowe informacje, które ukazują się na nagłówkach wszystkich portali.
Tym razem nie mogło być inaczej. „Bones” podczas gościnnego występu w podcaście „Wild Ride!” zapowiedział, że dopóki nie zostanie odpowiednio wynagrodzony za swoje występy, dopóty nie zamierza podejmować kolejnych walk.
Nie chcę teraz walczyć. Nie będę tego robił dla UFC do momentu, aż nie dostanę tyle, ile jestem wart. Nie proszę o horrendalną kwotę. Wiem, że mamy teraz pandemię i tak samo rozumiem, iż kiedy jesteś multimilionerem i nadal prosisz o więcej, to odbierają cię jako chciwą osobę. Mam tę świadomość, tak samo jak wiem, że posiadam odpowiedni głos i miejsce, żeby dokonać zmian.
Amerykanin kontynuując poruszył kwestię fighterów, którzy znajdują się w znacznie gorszej sytuacji finansowej, niż on.
Znam wielu zawodników UFC, którzy mieszkają w naszym klubie, bo nie mogą sobie pozwolić na własne mieszkanie. To jest bardzo smutne.
32-latek zbliżając się ku końcowi wypowiedzi przyznał, że jest w stanie czekać tyle, ile będzie trzeba, aby finalnie „dopiąć swego”.
Jeśli muszę mieć złe relacje z Daną i siedzieć dwa, czy trzy lata, żeby uświadomić ludziom, co się dzieje – niech tak będzie. To są kwestie, za które fani zapamiętają cię bardziej, niż za wygrywanie pasów. Robię to także dla młodych fighterów.
Póki co nie wiadomo, jak rozwiąże się cała sprawa. Pozostało nam cierpliwie czekać na odpowiedź Dany White’a, aczkolwiek jedno jest pewne – potencjalne odejście Jonesa z UFC byłoby ogromną stratą dla organizacji.
Zobacz także: ACA zapowiada pojedynek Piotra Strusa i kolejną galę w Polsce
Źródło: YouTube/Steve-O’s Wild Ride! – Podcast