Walka o pas, zarzuty o doping, krytyka nowego systemu testów i misja inspirowania kolejnych pokoleń zawodniczek – Julianna Pena nie owija w bawełnę przed obroną tytułu mistrzyni wagi koguciej na gali UFC 316.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
W sobotę Julianna Pena zmierzy się z Kaylą Harrison w co-main evencie gali UFC 316 w Newark. Amerykanka, która po raz drugi w karierze stanie do obrony tytułu mistrzowskiego, nie tylko skupia się na walce, ale też porusza kontrowersyjny temat dopingu w MMA.
To pierwszy raz w mojej karierze, kiedy temat dopingu pojawia się przy okazji walki.
– powiedziała w wywiadzie dla MMA Junkie.
Nie chodzi tylko o mnie. Wszyscy widzą to, co ja widzę – ja po prostu mówię to na głos. Ale to Kayla powinna odpowiadać na te pytania.
Pena nie przebierała w słowach, odnosząc się do przeszłości Harrison i wyrażanych przez siebie wątpliwości. Wskazała na historię sportowców olimpijskich, którzy potrafili ominąć kontrole dopingowe i zasugerowała, że obecny system testowania – po odejściu UFC od współpracy z USADA – pozostawia wiele do życzenia.
Nie podoba mi się obecny system testów. W porównaniu do tego, co było wcześniej, to wszystko wydaje się zbyt łatwe do zmanipulowania.
– dodała Pena.
Wcześniej czułam się pewniej oddając próbki w butelkach Icarusa niż teraz, do małych plastikowych kubków.
Odnosząc się do psychologicznej wojny toczonej z Harrison, mistrzyni uważa, że już na etapie konferencji prasowych zasiała w niej wątpliwości.
Kayla jest emocjonalna. Wiem, że ma swoje wahania – nie potrzebowałam, żeby to przyznała, żeby się tego domyślić.
Choć wiele uwagi poświęca swojej przeciwniczce, Pena nie zapomina, jak istotna jest dla niej ta walka także z perspektywy sportowej.
W tej walce chcę pokazać, że wyciągnęłam wnioski z porażki z Amandą Nunes. To, co się wtedy wydarzyło, mnie czegoś nauczyło i teraz nie popełnię tych samych błędów.
– podkreśliła.
Skupiam się w 110% na Kayli i na tym, żeby moja ręka powędrowała do góry.
Mistrzyni nie unika też tematów odpowiedzialności i roli liderki kobiecego MMA. W rozmowie przyznała, że traktuje to jako zaszczytny obowiązek i misję, której się poświęca.
To brzemię, które kocham. O to walczyłam całe życie – by mieć wpływ. Jeśli mogę zainspirować chociaż jedną dziewczynkę do pogoni za marzeniami, to znaczy, że spełniłam swoje zadanie.
– powiedziała Pena.
Nie chodzi tylko o kobiety. Chodzi o to, by dawać przykład każdemu, kto marzy o wielkości.
Odnosi się też krytycznie do przypadków łamania zasad profesjonalizmu, takich jak problemy z wagą zawodniczek na niedawnych galach.
To pokazuje brak profesjonalizmu. To nie jest moja sprawa, ale nie przystoi zawodniczkom na tym poziomie.
– zaznaczyła.
Przed UFC 316 Julianna Pena nie tylko zamierza bronić pasa, ale i udowodnić, że jest prawdziwą liderką kobiecego MMA – zarówno w klatce, jak i poza nią.
Zobacz także: Kayla Harrison odpowiada na zaczepki Peny: „To krzyczy o braku pewności siebie”
źródło: wywiad dla MMA Junkie | foto: Jeff Bottari/Zuffa LLC