Site icon InTheCage.pl

Karolina Sobek przed debiutem w OKTAGON MMA: „Nie mam nic do stracenia. Mogę wygrać wszystko”

Karolina Sobek przed debiutem w OKTAGON MMA: „Nie mam nic do stracenia. Mogę wygrać wszystko”

Karolina Sobek szykuje się do jednego z najważniejszych pojedynków w swojej karierze. Debiut w OKTAGON MMA oznacza dla niej wejście prosto na twardy grunt – przed własną publicznością rywalki i na tle jednej z najmocniej promowanych nowych twarzy organizacji. Polka jednak nie zamierza się cofać. Wręcz przeciwnie: to wyzwanie, które traktuje jak idealny moment na przejęcie narracji. W długiej rozmowie z naszą redakcją Sobek opowiedziała o przeszłych błędach, nowej kategorii wagowej, porażkach z czasów PFL i Bellatora, a także o kulisach podpisania kontraktu z OKTAGON-em. I o tym, dlaczego jej zdaniem to właśnie ona może brutalnie zatrzymać hype wokół medialnej gwiazdy czeskiej organizacji.

„Za szybko to wszystko na mnie spadło. Teraz jestem gotowa”

Karolina Sobek bardzo szczerze wspomina trudne sezony walk w PFL i Bellatorze. Przyznaje, że choć fizycznie była gotowa, mentalnie – niekoniecznie.

Mentalnie nie byłam przygotowana na tak duże wydarzenia. To przyszło za szybko. Walka z Aspen Ladd? Piętnaście jej walk kontra moje pięć. Doświadczenie, presja, nazwiska dookoła, ta cała otoczka… Teraz widzę, że to mnie przebodźcowało.

– tłumaczy w rozmowie z naszą redakcją.

Po tych porażkach zrobiłam krok w tył, przeanalizowałam wszystko i dopiero dziś czuję, że jestem właściwie poukładana. Wtedy głowa nie współgrała z ciałem.

OKTAGON? Decyzja była natychmiastowa

Oferta z czesko-słowackiej organizacji pojawiła się po ostatniej wygranej Sobek na LFL i – jak się okazuje – trafiła w idealny moment.

Propozycja przyszła tuż po walce. Od razu wiedziałam, że biorę. Nawet nie było chwili zawahania.

– mówi Polka.

Co ciekawe, nazwisko medialnie promowanej rywalki… Sobek miała na oku od dawna.

Lecąc na moją ostatnią walkę, pokazywałam trenerowi jej profil. Mówiłam: „Mega to wygląda, fajnie ją promują. Fajnie byłoby się kiedyś z nią zmierzyć”. Parę tygodni później dzwoni OKTAGON. No to przecież nie odmawiam.

„Ona jest gwiazdą? Poczekajmy do walki”

Rywalka Sobek – Alina Dalaslan w OKTAGON-ie – niepokonana, mocno pompowana medialnie – jest kreowana na kolejną flagową postać organizacji. Polka widzi to jasno, ale nie zamierza się tym przejmować:

Oni mają w niej swoją nową Dakotę, hype jest ogromny. Ale ludzie mnie nie znają. Myślą, że ona mnie zabije. Może nawet moich walk nie oglądali. To dla mnie idealna sytuacja: nie mam nic do stracenia, mogę wygrać wszystko.

Zwraca też uwagę na różnicę poziomów sportowych:

Ja biłam się z Aspen Ladd, Evelyn Martins, Michelle Montague. To są dziewczyny poziom wyżej. Nic jej nie ujmując, ale ja jestem największym wyzwaniem w jej karierze.

Debiut w wadze koguciej. „Święta będą dietetyczne, ale trudno – praca to praca”

Nowa waga – 61 kg – staje się dla Sobek kluczowa. Polka twierdzi, że to konieczny krok:

W 66 nie ma przyszłości. Brak walk, brak rozwoju. W 61 są rywalki, są możliwości. A zbijanie? 64,5 na LFL zrobiłam lepiej niż kiedyś 66. Waga idzie książkowo.

Święta będą więc bardzo skromne:

Już się pogodziłam, że pierożków nie wciągnę. Zrobię sobie święta po walce. Teraz jest czas na rozwój, nie na jedzenie.

„Wejście do jaskini lwa? Po tym, co przeszłam, nic mnie nie złamie”

Debiut Polki odbędzie się przed wielotysięczną publicznością, w mieście i organizacji w pełni zaangażowanej w budowanie swojej gwiazdy. Sobek widzi w tym… przewagę:

OKTAGON robi ogromny marketing, większy niż poziom sportowy części zawodników. To ich siła. Ale ja naprawdę nie pęknę. Walczyłam w USA, mierzyłam się z zawodniczkami z topu. Jaskinia lwa? Już przeżyłam gorsze rzeczy.

Podkreśla też, że organizacja – cokolwiek się stanie – będzie miała z niej duży pożytek:

Jeśli ich gwiazda wygra – super dla nich. Jeśli ja wygram – mają gotową Polkę na Szczecin. Oni wygrywają w obu scenariuszach.

O relacjach z Klaudią Sygułą i potencjalnych „kobiecych obozach” w Polsce

Sobek utrzymuje świetne relacje z innymi polskimi zawodniczkami, w tym z Klaudią Sygułą, której zepsuła debiut poddając ją w pierwszej zawodowej walce aktualnej zawodniczki UFC.

Mamy wszystko wyjaśnione. Kibicuję jej, śledzę, jesteśmy w kontakcie. Jej wyjazd do USA bardzo ją zmienił – ta pewność siebie była widoczna w ostatniej walce.

Dodaje też, że w Polsce rośnie potencjał na duże obozy sparingowe dla zawodniczek:

Byłoby super zebrać wszystkie topowe dziewczyny na wspólny obóz. Jest nas już naprawdę sporo. Każda z nas może coś dać innym. Mam nadzieję, że w końcu do tego dojdzie.

Forma rośnie. A humor? Jak zwykle świetny

Na koniec – lekki akcent obyczajowy. Sobek opowiada o treningach z Wojciechem Kazieczką:

Z Wojtkiem nigdy nie jest nudno. Na treningu pełne skupienie, ale przed i po… różne głupoty. Po prostu super klimat. Tak ma wyglądać MMA.

Pojedynek Karoliny Sobek odbędzie się 31 stycznia na gali w Stuttgardzie.

Karolina Sobek rozpoczęła zawodową karierę w 2020 roku, wygrywając z Oliwią Załuską na Browar Północny Fight Night. W kolejnych miesiącach poddała Klaudię Sygułę na Armia Fight Night, a następnie odprawiła Martinę Jindrovą dźwignią na kark w organizacji I Am Fighter. W 2022 roku szybko rozprawiła się z Marizą Loch na Ares FC. W PFL zanotowała trzy pojedynki – jednogłośną porażkę z Evelyn Martins, poddanie przez Aspen Ladd oraz przegrany debiut w Bellatorze z Michelle Montague. Ostatnia walka, już na LFL 20, zakończyła się dla Sobek zwycięstwem przez duszenie zza pleców nad Noor Oosterhoff i otworzyła jej drzwi do kontraktu z OKTAGON MMA.

Więcej w wywiadzie dla naszej redakcji:

Exit mobile version