Po ponad 10 latach i blisko 30. profesjonalnych walkach, Kevin Lee zdecydował się odwiesić rękawice na kołku. Jako jeden z głównych powodów podaje kontuzje, z którymi borykał się od dłuższego czasu.
Po serii niepowodzeń, Kevin Lee (19-8) rozstał się z największą promocją na świecie w połowie 2021 roku. Następnie dołączył do Eagle FC, gdzie stoczył jedną walkę. Podczas 46. edycji tejże organizacji podzielił klatkę wraz z Diego Sanchezem (30-14) i przewalczywszy pełny dystans, ostatecznie jednogłośnie wygrał na kartach sędziowskich.
Uskrzydlony wygraną Amerykanin dał sobie więc jeszcze jedną szansę, by sprawdzić się w globalnym potentacie. Do pojedynku wyszedł początkiem lipca, mierząc się z Rinatem Fakhretdinovem (22-2). Rosjanin nie dał mu jednak najmniejszych szans, zmuszając do odklepania po niespełna minucie od rozpoczęcia rywalizacji.
Po kolejnej porażce, „Motown Phenom” podjął decyzję o odejściu z zawodowego sportu. Informacją tą podzielił się ze swoimi kibicami za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Krótko mówiąc, zdecydowałem się na przejście na sportową emeryturę z MMA i UFC. Walczyłem 12 lat, 12 długich lat byłem najlepszym zawodnikiem jakim mogłem być, dużo ciężkiej pracy, poświęcenia, aby być najlepszą wersją siebie. Kiedy patrzę na swoją historię, to była to naprawdę dobra kariera. Walczyłem z wieloma twardymi zawodnikami, mocnymi rywalami. Zawsze dawałem dobre pojedynki, nigdy nie unikałem walki i starałem się szukać wyzwań. Robić rzeczy, których myślałem, że nie jestem w stanie dokonać. Ostatnie trzy lata były trudne – głównie ze względu na kontuzje i to jeden z głównych powodów, dlaczego podjąłem taką decyzję. Po ostatniej walce znowu muszę poddać się operacji. Jestem dumny, że odchodzę na własnych warunkach. Muszę myśleć nie tylko o sobie. Wierzę, że tyle siły, ile włożyłem w ten sport, uda mi się teraz spożytkować na coś innego i jeszcze coś osiągnąć. Teraz wszystko pozostaje w rękach Boga.
Zobacz także: Du Plessis na szczycie rankingu wagi średniej UFC
Źródło: Instagram/Kevin Lee