Site icon InTheCage.pl

Kocham, ale nie za moje!

Kocham, ale nie za moje!

Data najbliższej gali KSW jest jeszcze nieznana, a już wśród fanów tej federacji(czy na pewno fanów?) zrobiło się dość gorąco. Zawsze byłem zwolennikiem ujawniania wszelkich informacji dotyczących finansów w sporcie. Lubiłem wiedzieć ile, kto i na czym zarobił, mimo, że sam nie lubię zaglądania w portfel. Nie była to wg mnie hipokryzja, bo gdy jeden, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty raz wchodzi do klatki człowiek, który nie ma pojęcia o dyscyplinie, w jakiej właśnie bierze udział, a przynajmniej nie udowadnia tego publiczności, to gdzieś w środku szlag mnie trafia, bo ja za swoją pracę biorę pieniądze, które mi się należą. Czasem oczywiście jak każdy mam gorszy dzień i znalazłoby się paru uważających, że nie zasługuje w tym momencie na swoją stawkę, ale to samo dotyczy fighterów. Nie każdy trening jest „tym” treningiem, natomiast w chwili, kiedy trzeba się skupić i coś zrobić robię to. Dla zawodnika takim momentem jest walka, więc jeśli czytam, że Pan XYZ dostał tyle, a Pan ABC dostał 10 razy mniej, mimo, że włożył w swoją pracę 10 razy tyle zaangażowania, to jestem za ujawnianiem takich kwot. Nawiasem mówiąc czekam na ujawnienie wypłat po gali, w której udział weźmie CM Punk. Tak czy inaczej rozmawianie o pieniądzach w polskim MMA zawsze kojarzy mi się z wkładaniem największego kija do największego mrowiska. Orange Sport kiedyś zrobiło program na ten temat, ale zaproszeni goście rzucali ogólnikami. Nie dziwię się trochę i jestem pewien, że ujawnienie wszelkich zarobków np. w KSW wywołałoby burzę nie tylko wśród kibiców, ale też zawodników. Nie jest to nikomu potrzebne, mimo, że jestem pozytywnie nastawiony do cytatu: „…poznacie prawdę, i prawda was wyzwoli…”. To by było tyle tytułem przydługiego wstępu.

W ramach poszukiwań miejsca na 30tą edycję gali KSW wyszło na jaw, że stołeczna „Konfrontacja” zwróciła się z prośbą o dofinansowanie przez miasto Poznań gali, którą chcieliby zrealizować w lutym na hali widowiskowo-sportowej Arena. Kwota, o której mowa to 300 tysięcy złotych + preferencyjne warunki wynajęcia tego obiektu. V-ce Prezydent Poznania uważa, że to za dużo podając przykłady innych inwestycji, które wg niego przyniosłyby długofalowy pożytek, i byłyby zdecydowanie bardziej zgodne z wyobraźnią oraz rozsądkiem(półroczna nauka pływania dla dzieci z całego miasta). Na oko widać po prostu konflikt interesów, interesów KSW i władz Poznania. Co więc tak wielce oburzyło fanów MMA? Okazało się, że wśród ludzi zainteresowanych MMA, których znakomitą większość stanowią osoby uczące się, największym problemem jest nie „skąpy” v-ce Prezydent Poznania, a „łapczywi” właściciele największej federacji MMA w Polsce. Nagle większość poczuła wielkie przywiązanie do publicznych pieniędzy, do których dokładają się płacąc tak sumiennie podatki. Finansowanie prywatnej firmy z mojej kieszeni? Nigdy! – tak można uprościć wszystkie komentarze dotyczącego tego NEWS’a będącego naprawdę „BREAKING”.

Powiem wam szczerzę, że im dłużej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej przestałem wszystko rozumieć. Sąsiad wpadł nagle z gaśnicą, bo poczuł smród spalenizny, a to tylko moje styki w głowie zaczęły się dymić od myślenia nad tym, co czytam i dlaczego tego nie rozumiem. Uporządkujmy: Miasta małe i duże mają na konkretny rok jakiś budżet, który jest rozdzielony między poszczególne „departamenty” zajmujące się m.in. infrastrukturą, kulturą, sportem, promocją itd. Zwykle niewykorzystanie środków skutkuje zmniejszeniem budżetu w roku następnym, ale w tym wypadku nie ma to większego znaczenia. Z oczywistych powodów początek roku bardzo rzadko obfituje w liczne inwestycje, gdyż żaden wydział nie chce się wypstrykać z budżetu w pierwszych kwartałach, bo nigdy nie wiadomo czy te pieniądze nie będą bardziej potrzebne np. jesienią. Najczęściej kończy się tym, że w ostatnim kwartale miasta urządzają swoisty „money rain” rodem z filmu „Bad Grandpa”. Reasumując – te pieniądze i tak i tak będą wydane, nikt nie będzie ich chomikował bojąc się uszczuplenia budżetu za rok. Więc zadam teraz bardzo proste pytanie: Skoro te pieniądze i tak ulotnią się z „Twojej” kieszeni fanie MMA, to czy nie byłoby fajnie gdyby zasiliły one imprezę, podczas której zobaczysz swój ukochany sport? Ja tego naprawdę nie ogarniam. Wiedziałem oczywiście, że KSW w ten sposób dofinansowało galę w Płocku i Szczecinie, ale zdaje się, że w stolicy też. Więc jak zastanowiłem się nad tym, to ucieszyłem się, że moje miasto wspomaga rozwój MMA! Wiadomo, że budżet stolicy jest trochę inny, więc raczej pozostałe i ważniejsze pod względem długofalowych korzyści projekty nie ucierpią, ale jak sobie wyobrażę, że z dofinansowania, jakie poszło na koncert Madonny KSW mogłoby robić przez rok gale bez kibiców i PPV, to nie widzę w tym problemu i sam będę im(KSW) wpychał do kieszeni publiczny hajs. Nie mieszkam w Poznaniu, byłem kilka razy, ale nie wiem, jakie potrzeby ma to miasto. Może wg jego mieszkańców pieniądze na promocję powinny zasilić budżet wydziału kultury, bo poznaniacy są spragnieni opery pod chmurką albo kina letniego? Tego nie wiem, ale wiem, że jeśli budżet już się rozlał po kontach i nie mają wpływu na jego rozdysponowanie, to fajnie gdyby podzielali moją euforię ciesząc się, że ich pieniądze(niech będzie) ufundują im po części galę MMA, na której będą mogli zobaczyć swoich bohaterów w osobie m.in. Borysa Mańkowskiego czy Michała Materli. Cieszą się z ich sukcesów, wysyłają do UFC, kupują ich koszulki, udostępniają ich zdjęcia, lansują je w swoich avatarach i sygnaturkach, a jak mają ich ugościć, to nagle zaczynają czuć wielkie przywiązanie do publicznych i powtórzę – już rozdysponowanych pieniędzy. To nie tyczy się oczywiście jedynie mieszkańców Poznania, za pewne tak zaciekle komentujący pochodzą z innych miast i miejscowości, które nie mają szans ugościć KSW ze swoim produktem. Wydaje mi się, że wynika to z naiwności. Nie interesują się innymi budżetami, innymi inicjatywami i wydziałami nie zdając sobie sprawy, na jakie rzeczy zostają wydawane te ich ciężko wypracowane podatki, ale to może lepiej, bo jeszcze gotowi wyjść na ulicę. Ciekawe ilu z nich wie, co to budżet partycypacyjny? W Warszawie tylko 10% warszawian oddało glosy na projekty zgłoszone przez mieszkańców, co moim zdaniem jest dramatem. Po co komu park do ćwiczeń dla dzieci i młodzieży? Lepiej jak staną w bramie z browarem, a młodszemu bratu włączą grę na konsoli. Nie ważne. Mam nadzieję, że naiwność nie jest jedynym powodem tego „shit stormu”, więc cieszę się, że chyba znam drugą przyczynę tych złowrogich wpisów. Jakkolwiek to zabrzmi, jest szansa, że przyczyną jest nienawiść do federacji KSW. Można było dostrzec komentarze sugerujące finansowanie z publicznych funduszy fatalnych bądź niesportowych zestawień i/lub nawet ustawionych. Ciekawe, jaki byłby odzew, gdyby tak uwielbione przez fanów federacje w postaci MMA Attack czy ProMMAc ujawniły podobne działania? Jestem się w stanie założyć, że sztorm zmieniłby się w bryzę, zefirek może…

Drogi fanie MMA, czy kieruje Tobą nienawiść do federacji, dzięki której ta dyscyplina jest tu i teraz czy naiwność, że to KSW, jako pierwsza i jedyna prywatna firma korzysta z funduszy miasta – opamiętaj się, zastanów, przemyśl, poczytaj, nie bądź owcą, baranem też nie… uspokój się, pomyśl i pamiętaj, że ostatecznie „skutkiem ubocznym” wzbogacenia się ludzi, których nie jesteś zwolennikiem jest wspaniałe widowisko sportowe, prezentujące dyscyplinę tak przez Ciebie uwielbianą przez zawodników, którym kibicujesz i których często podziwiasz. Peace, Love & MMA!

Mariusz „Dooży & Grooby” Olkiewicz

Exit mobile version