(Grafika: Mariusz „Dooży&Grooby” Olkiewicz)
Jak grom z jasnego nieba spadła informacja o tym, że amerykańska komisja stanowa – Nevada State Athletic Commission podczas obrad z dnia 27.02.2014r, jednogłośnie podjęła decyzję o zakazaniu stosowania zastępczej terapii testosteronowej(TRT) na terenie swojego stanu. Co więcej, zakaz dotyczy nie tylko MMA, ale także np. boksu. Kluczowym postanowieniem jest jednak całkowite zakazanie TRT włącznie z zawodnikami, którzy w przeszłości otrzymali pozwolenie na korzystanie z dobrodziejstw takiej „terapii”. Nim zagłębię się w temat bardziej, przybliżę kilka faktów dotyczących tej metody wspomagania…
TRT – czyli Testoterone Replacement Therapy, jest to metoda podwyższenia stężenia tego męskiego hormonu we krwi u osób, które mają zbyt niski poziom własnego testosteronu. Stosowana jest głównie u osób starszych cierpiących na hipogonadyzm lub zespół niedoboru testosteronu. Niestety aktualnie nie ma jednoznacznych badań, które wykazałyby stuprocentowe bezpieczeństwo przed skutkami ubocznymi podczas korzystania z tej terapii, wręcz przeciwnie – aktualnie lekarze są bliżej teorii, iż ta metoda niesie za sobą więcej złego niż dobrego. Najnowsze badania wykazują spadek testosteronu o ok.0,4% rocznie, począwszy od 30 roku życia. Problem niedoboru najczęściej dotyka osoby w wieku 60-80 lat – 20%, mężczyźni w wieku 40-60 cierpią na podobne zaburzenia „jedynie” w 8 przypadkach na 100. Głównymi objawami niedoboru są: zmniejszenie libido, zaburzenia erekcji, bezpłodność, ginekomastia, spadek masy mięśniowej, zaburzenia pamięci i koncentracji, uderzenia gorąca, zwiększone ryzyko wystąpienia osteoporozy oraz podwyższony poziom cholesterolu. Jak „pomaga” TRT? W jednym z badań stosowanie TRT było związane z 29% ryzykiem zgonu, zawału serca i udaru mózgu. Inne badanie wykazało, że w grupie stosującej zastępczą terapię odsetek pacjentów, u których stwierdzono działania niepożądane tj. zawał, udar lub zgon był wyższy o 5,8% niż w grupie placebo, a jeszcze inne badanie przerwano po 6 miesiącach ze względu na wysoką ilość w/w działań niepożądanych.
Powyżej udokumentowane skutki uboczne niestety nie odstraszają zawodników przed stosowaniem terapii. Tu warto zauważyć, że dotychczasowe zezwolenie jest nagrodą za głupotę! Dlaczego? Zawodnicy, którzy mieli do czynienia z TRT to m.in. Vitor Belfort, Chael Sonnen, Dan Henderson czy Frank Mir. Warto zauważyć, że żaden z nich nie mieści się w grupie najwyższego ryzyka(60-80 lat), a tylko jeden(Henderson) ledwo kwalifikuje się do grupy 40-60lat, gdzie odsetek zaburzeń wynosi 8%. Wracając do pytania: Dlaczego zezwolenie na TRT jest nagrodą za głupotę? Ponieważ niski poziom testosteronu wynika często z nielegalnego zwiększania go za pomocą strzykawek! Czyli „Jak byłeś kiedyś na dopingu to masz TRT, na zdrowie!”. Dla mnie jest to zwyczajne oszustwo i nie różni się to niczym od zwykłego dopingu, jest to perfidne, demonstracyjne i bezczelne śmianie się w twarz czystym fighterom, na szczęście era TRT dobiega końca…
Dana White od dawna był przeciwnikiem tej terapii, ale zakazanie jej nie było takie proste. Aktualnie, gdy stan Nevada zakazał wydawania zezwoleń na stosowanie takich praktyk będzie to o wiele łatwiejsze choćby z tego względu, iż najważniejsze gale i pojedynki odbywają się właśnie w Nevadzie(Las Vegas). Po ogłoszeniu tej wieści prezydent UFC zareagował w ten sposób: „We follow Nevada” i zadeklarował, że UFC również zakaże startów zawodnikom, którzy stosują TRT. Najwięcej kontrowersji budzi Vitor Belfort, który po rozpoczęciu terapii notuje znakomite występy do tego stopnia, że 24 Maja ma się zmierzyć z Chrisem Weidmanem w pojedynku o pas wagi średniej na gali UFC 173, która odbędzie się w…Las Vegas. Co ciekawe, Belfort nim oficjalnie otrzymał walkę o pas obwieścił, że nie będzie w pojedynku mistrzowskim stosował TRT, po ogłoszeniu pojedynku jednak zmienił zdanie, nic tylko czekać na rozwój sytuacji*.
Niestety często do beczki miodu trafia łyżeczka dziegciu – Brazylia, która od jakiegoś czasu ma własną komisję sportową regulującą MMA jest poza zasięgiem postanowień amerykańskich komisji oraz UFC co oznacza, że podczas częstych brazylijskich gali tej federacji zawodnicy nie będą musieli stosować się do zakazu stosowania TRT. Interesujące, że akurat pojedynki Hendersona i Sonnena odbędą się w stolicy piłki nożnej. Komisja w Nevadzie po ogłoszeniu decyzji wezwała pozostałe komisje do pójścia w ich ślady co rokuje nie najgorzej, ale czy „wyrobią” się przed ważnymi galami UFC na brazylijskim gruncie? Oby.
Na szczęście poza sympatykami zastępczej terapii są również zawodnicy, którzy mimo stwierdzonego niedoboru testosteronu nie sięgają po TRT. Najlepszy przykład to Travis Browne, który przez 3,5 roku w UFC wygrał 7 z 9 walk nie stosując terapii, na którą bez problemu dostałby zezwolenie. Uważa, że każdy powinien walczyć z takimi warunkami fizycznymi, jakie ma, i czy ma więcej tu, czy mniej tam to nie powinno się w to ingerować, wg Travisa nikt nie narzeka, że Jon Jones ma 210cm zasięgu ramion, deklasując pod tym względem pozostałych półciężkich…postawa godna zawodnika najlepszej federacji na świecie.
W czasie między napisaniem tego artykułu, a jego publikacją nastąpił gwałtowny i spodziewany przez wielu fanów zwrot akcji – Vitor Belfort wycofał się z występu na gali UFC 173, a jego miejsce w pojedynku o pas zajął Lyoto Machida. „Phenom” oświadczył, że zrezygnuje z TRT, ale w związku z tym potrzebuje dłuższych przygotowań, więc nie zamierza ubiegać się o licencję na występ podczas gali w Las Vegas, co automatycznie skreśla go z rozpiski gali, która ma się odbyć za…3 miesiące.
Mariusz Olkiewicz