(Foto: Przemek Zagała/sporty-walki.org)
Na początku warto napisać, że gala była udana. Nie zdziwię się, gdy stanie do walki o Heraklesa, a nie chciałbym tego zdecydowanie, bo przed nami m. in. debiut klatki w KSW, gala w Szczecinie i prawdopodobnie jeszcze jedna gala PROMMAC, ale jest to według mnie dużo lepsza gala niż ta sprzed roku, również wyprodukowana na Torwarze, czyli KSW 22. Strach pomyśleć co by było gdyby karta walk tak się nie posypała, Guelmino, Bedorf, Sylvia, Gamrot… Ale zejdźmy na ziemię i podsumujmy to z czym mieliśmy do czynienia w sobotni wieczór.
Arbi Shamaev vs Helson Henriques – pełna dominacja i w pełni zasłużone zwycięstwo Czeczena. Dobre zestawienie, Helson nie przyjechał tylko po wypłatę i przez 15 minut nie dał się poddać, ani znokautować, dzielnie walcząc ze świetnie przygotowanym podopiecznym Piotra Jeleniewskiego. Tak naprawdę wielkim missmatchem nie byłoby zestawienie Shamaeva z Azhievem, ale zamiast bratobójczej wojny chętniej zobaczę Arbiego z Sergejem Grecicho. Nie ma co pompować rekordu na zawodnikach pokroju Svobody, Shamaev vs Grecicho w karcie wstępnej KSW 27-28 jest jak najbardziej dobrym pomysłem.
Jakub Kowalewicz vs Sergej Grecicho – jedno z najlepszych zastępstw jakie załatwiło KSW. 3 rundy naprawdę wyrównanej walki. Towarzystwo, z którym oglądałem galę, po tej walce podzieliło się odnośnie werdyktu. Sędziowie wypunktowali to starcie 30-28 dla Litwina, ostatnią rundę dając na remis 10-10, i chyba ten werdykt jest pozbawiony kontrowersji. Biorąc pod uwagę natężenie walk Kuby, czas jaki miał, aby spróbować się przygotować pod Sergeja i jego doświadczenie względem doświadczenia rywala, to spisał się na medal. Wypadł na tyle dobrze, że zestawienie go w następnej walce z Henriquesem będzie fajnym sprawdzianem, jak daleko lub jak blisko mu do Arbiego Shamaeva.
Paweł Słowiński vs Michał Andryszak – przede wszystkim wpadka błąd sędziego, przez który Paweł stracił niepotrzebnie trochę zdrowia. W momencie, gdy Michał kopał, Paweł nie miał 3 punktów podparcia, co oznacza błędną decyzję o wznowieniu przerwanej walki. Nie wiem, od kiedy podważa się decyzję sędziego ringowego, ale tak samo, jak bzdurne było wznowienie walki, tak samo bzdurna była czerwona kartka dla Andryszaka. Dla Michała kolejnym rywalem powinien być pierwotny pomysł KSW, czyli Michał Włodarek, osobiście poleciałbym dużo grubiej – Nandor Guelmino. Dla Pawła wielu pomysłów nie mam, ale jeśli KSW chce go dalej oglądać to pozostaje chyba tylko Kamil Waluś, jeśli mamy nie oglądać piłkarzy i nieudolnych stongmanów.
Kamila Porczyk vs Iryna Shaparenko – 10 miejsce w światowym rankingu wagi muszej, ustalanego przez portal FightMatrix – tam po drugiej wygranej w karierze znajduje się była fitnesska. Ja nie rozumiem nic ani z tej pozycji, ani z „umiejętności” jakie zaprezentowała Ukrainka. Po Pani Porczyk nie powinniśmy spodziewać się niczego więcej niż po pierwszych występach Mariusza Pudzianowskiego, ale Iryna reprezentująca nieskazitelny rekord 5-0, poddając podczas tych walk 4-krotnie swoje rywalki i to za każdym razem inną techniką, powinna chyba pokazać wiele więcej niż podsklepowa pijacka cepeliada. Dla Shaparenko nie ma wg mnie miejsca w KSW. Jeśli chodzi o Kamilę, która na tej gali miała pierwotnie zmierzyć się z Iwoną Guzowską to powinna wyleczyć kontuzję kolana, przyłożyć się do treningów i starać stawić opór Iwonie, jeśli pokona naszą Iron Woman to można pomyśleć o „odkopaniu” jednej z uczestniczek turnieju kobiecego.
Goran Relijc vs Karol Celiński – tak jak w przypadku Kuby Kowalewicza, tak i teraz jest się z czego cieszyć w przypadku „Cebuli”. Stawił czynny opór, a wg wielu obeznanych w MMA osób nawet wygrał ten pojedynek 29-28. Sędziowie widzieli to jednak inaczej, punktując 2×30-29, 29-28 na korzyść Chorwata i to jest punktacja, do której się przychylam. Może zabrakło doświadczenia, może stres przed debiutem na KSW i przed znanym rywalem, nie wiemy, ale naprawdę nie wiele brakuje, aby Karol liczył się w drodze po zwakowany przez Błachowicza pas wagi półciężkiej. Tymczasem warto mu zaserwować ciut niżej notowanego rywala, Mark Hayes? Tomek Narkun? Co do Gorana to chyba powinien uzupełnić rozpiskę KSW 27 i stanąć vis a vis Virgila Zwickera.
Artur Sowiński vs Anzor Azhiev – jakoś nie mam ochoty oglądać kolejnej trylogii, na pewno nie od razu. Tak jak wydawało mi się, że faul głową w pierwszej walce był przypadkowy, tak teraz nie jestem już tego, tak pewien. Kornik zdążył oderwać kolana od maty chcąc wstać, ale to nie miało znaczenia dla Czeczena. Anzor chciał uderzyć kolanem Artura i to zrobił, w momencie, gdy jego noga ruszyła się do ataku, Sowiński jeszcze klęczał. Otoczka wokół reprezentantów Czeczenii jest bardzo podobna do aureoli, większość ma ich za odzwierciedlenie wszelkich rycerskich cnót, lecz zachowanie Anzora i tłumaczenie Mameda delikatnie nadwyręża ten idealny wizerunek. Artur zgodnie z obietnicami włodarzy powinien bić się o pas, rywal na pewno będzie świeżym nabytkiem, a kto? Ciężko powiedzieć co chodzi po głowie właścicielom, Alex Enlund, Chris Fishgold? Biorąc pod uwagę fakt występów Kornika na wyspach i przyszłego debiutu KSW w Anglii, warto pomyśleć o zawodniku właśnie z tych rejonów. Anzora zobaczyłbym najchętniej z Shamaevem, ale szczerze wątpie w taki obrót spraw więc czekamy na kogoś nowego.
Marcin Różalski vs Nick Rossborough – największa niespodzianka tego wieczoru. Niestety sędzia się nie popisał i pozwolił dobić zamroczonego rywala, który w tym czasie zdążył na tyle się ogarnąć, żeby mieć do niego pretensję o zbyt…szybkie przerwanie. Tak czy siak Różal efektownie wygrywa z mistrzem King of the Cage i niedoszłym rywalem mistrza KSW – Karola Bedorfa. Jedyne co się nasuwa to prośba do „Płockiego Barbarzyńcy” o niezawieszanie rękawic na kołku i stoczenie pożegnalnej walki, jak nie Guelmino to może Sylvia? Dlaczego nie? Po tylu ciosach ile przyjął w tej walce, kredyt wiary ma u mnie bardzo wysoki!
Michał Materla vs Jay Silva – Powrót Króla! Michał poradził sobie ze wszystkim, co działo się poza ringiem, poradził sobie również w nim. Wyrównał rekord Angolczykowi i odebrał co swoje. Serce drżało mniej niż w ich pierwszej walce, ale emocji nie brakowało. Co dalej? Michał dostanie pewnie rywala po Mamedzie, i o ile taka praktyka średnio mi się podoba to tym razem ten pomysł nie wydaje się kompletnie pozbawiony sensu. W TOP 50 wspomnianego wcześniej rankingu, Falcao jest jedynym zawodnikiem bez kontraktu w UFC, Bellatorze, M-1 czy World Series of Fighting. Jeśli KSW nie dogada się z którąś z tych federacji, to czeka go albo Falcao, albo ktoś notowany niżej niż…Jay Silva. Z dwojga złego wolę Brazylijczyka. Jaya zobaczyłbym ze zwycięzcą walki Azaitar vs Strus.
Mariusz „Dooży&Grooby” Olkiewicz